Summer favourites: Fragrances


I am not a fan of strong, overpowering scents, especially in the summer. When the weather is as hot and as humid as it has been for the past months I am loving simple, fresh fragrances.

Nie jestem wielką fanką ciężkich, przytłaczających zapachów, zwłaszcza latem. Kiedy pogoda jest tak upalna i kiedy jest tak duszno jak w czasie tureckiego lata sięgam raczej po coś prostego i świeżego.


Last year I noticed that one of the drugstores started carrying The Library of Fragrance products, they all looked lovely and had very intriguing names - Baby Powder, Sex on the Beach, Honeysuckle... Simple scents, yet so nice! I picked up the Salt Air, partially because of the name - I love beaches and the sea - partially because the smell was so unusual - it was nothing like what I had smelled before. It's not sweet at all (but also it definitely doesn't smell like man's cologne), very fresh, but not in an obvious way. Makes me think of drift wood and freshly washed linen drying out in the sun. It's a very unique scent.

W zeszłym roku w jednej z drogerii zauważyłam kilka buteleczek z serii The Library of Fragrance, wszystkie wyglądały niezwykle uroczo i miały intrygujące nazwy - Baby Powder, Sex on the Beach, Honeysuckle... Bardzo proste zapachy, ale bardzo przyjemne! Wybrałam Salt Air, częściowo ze względu na nazwę - uwielbiam morze i plaże - częściowo dlatego, że jest to bardzo niezwykły zapach, nigdy wcześniej niczego takiego nie spotkałam. Zapach nie ma słodkich nut (ale nie pachnie też jak męskie perfumy), jest bardzo świeży, ale nie w taki oczywisty sposób. Przywodzi mi na myśl wyrzucone na brzeg suche kawałki drewna albo świeżo wypraną pościel suszącą się na słońcu. Zdecydowanie niepowtarzalny zapach. (Za buteleczkę zapłaciłam około 17-20zł)



My next summer favourite is also a very simple scent, but this one is super sweet and girly. It's Les Parfums de Grasse - Mandarine EDT. Not the most sophisticated scent out there, but still really really nice. At first it smells like fresh mandarins, extremely sweet and juicy, but then it develops a bit of a deeper note, very musky and oriental (I am not a big fan of that).The quality of the bottle is not the best, but the roll-on works great and it was super cheap, so I don't have to worry about it too much - I just throw it into my bag and use it when I am out and about.

Mój kolejny letni ulubieniec to także bardzo prosty zapach, tym razem jednak bardzo słodki i dziewczęcy. Mowa o Les Parfums de Grasse - Mandarine EDT. Nie jest to najbardziej rozbudowany zapach na świecie, ale moim zdaniem bardzo przyjemny. Na początku pachnie jak świeże mandarynki, bardzo słodkie i soczyste, a po paru minutach można wyczuć w nim głębsze nuty, trochę piżmowe i zdecydowanie orientalne (nie jestem ich wielką fanką). Buteleczka nie zachwyca jakością, ale kulka w niej działa bez zastrzeżeń, a za tę cenę (ok. 14 zł) nie mam zastrzeżeń, przynajmniej wrzucam ją do torebki i nie muszę się martwić, że flakon się zarysuje albo zetrą się z niego napisy, bo i tak nie ma czego żałować.



The last fragrance is also my most recent perfume purchase. The Body Shop Love ETC... Sun Kiss was on sale, otherwise I would probably never notice it. The smell is not the most original, but it's (again) very fresh and girly. According to the Body Shop's description: "This deliciously light, upbeat and cheeky fragrance is a blend of jasmine and fresh nectarine notes". I can't smell the jasmine, I could agree that the fruity notes might resemble nectarine, but the scent has a lot of other notes as well. It's a bit powdery and a bit floral. I think it's a very nice everyday summer scent.

Ostatni zapach to jednocześnie mój najnowszy perfumowy zakup. The Body Shop Love ETC... Sun Kiss był niedawno na przecenie, inaczej pewnie nigdy bym na niego nie zwróciła uwagi. Zapach nie jest może najbardziej oryginalny, ale (znowu) jest bardzo świeży i dziewczęcy. Według opisu The Body Shop można w tych perfumach wyczuć mieszankę jaśminu i nektarynek. Jaśminu nie czuję w ogóle, może zgodziłabym się z tym, że owocowe nuty przypominają mi nektarynkę, ale zdecydowanie jest w tym zapachu wyczuwalnych o wiele więcej nut, moim zdaniem kwiatowych i pudrowych. Moim zdaniem jest to bardzo przyjemny letni zapach do stosowania na co dzień. (Zapłaciłam około 40zł)

Do you have any favourite summer scents?
A Wy macie jakieś ulubione letnie perfumy?

Summer 2013 in pictures

I know summer is not officially over yet, but September is just around the corner and that's the month that in my head marks the beginning of autumn, so I thought I would share with you some of my favourite pictures taken during the last 3 months.

Wiem, że lato oficjalnie jeszcze nadal trwa, ale wrzesień już tuż tuż, a w dla mnie to już początek jesieni, dlatego pomyślałam, że pokażę Wam parę moich ulubionych zdjęć z ostatnich trzech miesięcy.


Fresh figs, I love them so much
Świeże figi - moja wielka miłość
The Bosphorus seen from a cafe close to where we live
Bosfor widziany z kawiarni niedaleko naszego domu

Baklava
FSM bridge
Most FSM
During Ramadan
Podczas Ramadanu

Fresh pistachios
Świeże pistacje

The Bosphorus at Anadolu Kavağı (one of the districts of Istanbul)
Bosfor w Anadolu Kavağı  (jedna z dzielnic Stambułu)

Hand made natural soap
Ręcznie robione naturalne mydła

NYC Smooth Skin Pressed Face Powder


I broke the little mirror I used to carry in my purse, I was slowly running out of my Stay Matte powder and the weather was getting hotter and hotter so I figured I could use a pressed powder (with a mirror!). I don't expect much from the powders that I carry around with me - all they have to be is cheap (in case I forget them somewhere or smash them) and mattifying.

Stłukłam małe lusterko, które miałam zawsze w torebce, kończył mi się puder Stay Matte, a pogoda robiła się coraz bardziej upalna, więc uznałam, że przyda mi się puder (z lusterkiem) do wrzucenia do torebki. Nie oczekuję dużo od moich "torebkowych" pudrów - mają być tanie (żebym nie miała wyrzutów sumienia jeśli go zgubię albo połamię) i matujące.


As far as I know NYC products came to Istanbul relatively recently and I think that NYC is kind of a "sister brand" for Miss Sporty (both brands belong to Coty). I am almost certain that the pressed powders offered by those brands are exactly the same, just the packaging is different - for NYC it's black and for Miss Sporty it's blue.

Z tego co wiem produkty NYC pojawiły się w Stambule stosunkowo niedawno, wydaje mi się też, że ta marka to "siostra" Miss Sporty (obie należą do Coty). Jestem prawie pewna, że ten puder to dokładnie ten sam produkt, który znajduje się w ofercie Miss Sporty - tylko ten dostępny w Polsce jest w niebieskim opakowaniu, a NYC w czarnym.


Out of all the available shades I decided to get the 702A Naturally Beige. I ususally go for the lightest shades or transparent powders, but the testers were extremely mixed up and with no numbers so I have no idea how pale/dark this shade is compared to the other ones. There was a transparent version, but it looked really white, and since I got a bit of a tan I was worried that it might be too visible on my skin.

Zdecydowałam się na odcień 702A Naturally Beige. Zwykle wybieram najjaśniejsze lub transparentne pudry, ale w tym przypadku testery były niesamowicie pomieszane i bez numerków, więc nie wiem jak ten kolor wypada w stosunku do reszty. Była też dostępna wersja transparentna, ale wyglądała bardzo biało, a ponieważ ostatnio nieco się opaliłam nie chciałam ryzykować i fundować sobie efektu mąki na twarzy.


The powder is finely milled, it doesn't look cakey on me at all, but I am not wearing any foundation or BB creams these days, so it might look differently on a face with more make up. I like it, I've been using it quite a lot and I am not disappointed. Obviously the sponge it comes with is rubbish, but it works for touch-ups, so I don't mind it, especially for the price (it was around 5TL).

Puder jest bardzo drobno zmielony, nie jest przesadnie widoczny na twarzy, ale nie używam teraz ani podkładu ani nawet kremów BB, więc być może na twarzy z pełnym makijażem będzie wyglądał inaczej. Lubię ten puder, używam go już od jakiegoś czasu i nie rozczarował mnie. Gąbeczka w zestawie jest oczywiście beznadziejna, ale sprawdza się do szybkich poprawek w biegu, więc moim zdaniem nie ma się czego przyczepić, zwłaszcza biorąc pod uwagę cenę (ok. 10 zł).


Glorified Trash - Mid-August Empties!



If everything goes as planned we will be moving soon, so I am trying hard to use up everything I can, because I don't want to waste precious space in my luggage on half empty products. I am going through my stash and throwing away everything that hasn't been used in a long time and/or has expired (fortunately I could only find 3 things like this, so I don't feel like I have wasted a lot of money on things I don't use). So here's my trash!

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to za jakiś czas będziemy się przeprowadzać, dlatego staram się zużyć tyle ile się da, żeby nie marnować cennego miejsca w bagażu na prawie puste opakowania, których żal mi będzie wyrzucić. Dodatkowo przeglądam kosmetyki i wywalam wszystko, czego nie używam albo co jest przeterminowane (na szczęście do tej pory znalazłam tylko trzy takie produkty). Oto moje śmieci!



Rimmel Stay Matte - a very decent powder, looks quite natural on my skin but doesn't keep my face matte for the whole day (but the weather here is crazy, so I could not be expecting that).

Rimmel Stay Matte - bardzo przyzwoity puder, na mojej skórze wygląda całkiem naturalnie, ale nie zapewnia mi matowej skóry na cały dzień (ale nie mogłam tego oczekiwać, bo pogoda tutaj nie ułatwia mu zadania).
.
Maybelline mascaras: The Rocket & The Falsies - both are amazing, The Rocket is a bit darker than the Falsies (I usually buy brown or black/brown mascaras), The Rocket gives crazy volume and the Falsies gives a more natural look, but still very pretty

Tusze do rzęs Maybelline: The Rocket i The Falsies - oba są fantastyczne. The Rocket jest nieco ciemniejsza od Falsies (zwykle kupuję brązowe tusze) i daje rzęsom niesamowitą objętość, Falsies jest jaśniejsza i daje o wiele delikatniejszy efekt

Bourjois Beauty Full Volume Mascara - the worst mascara I have used in my life. The brush is huge and very stiff, it hurt my eyes when I was using it, when I tried to get to the roots of my eyelashes it was as if I was using needles. Oh, and the effect was not amazing either. There is still a lot of the product left in the tube, but I won't be using that anymore, no way.

Bourjois Beauty Full Volume Mascara - najgorszy tusz jakiego w życiu używałam. Szczoteczka jest ogromna i bardzo sztywna, nakładanie tuszy na rzęsy dosłownie boli, bo kiedy próbowałam nałożyć go od nasady rzęs miałam wrażenie, że robię to za pomocą grubych igieł. Efekt też średni. W opakowaniu zostało sporo tuszy, ale wykończenie go w ogóle nie wchodzi w rachubę. 

Max Factor 2000 Calorie - probably my HG when it comes to mascaras.

Max Factor 2000 Calorie - mój ulubiony tusz, nie znalazłam lepszego.

Maybelline Line Definer Liquid Eyeliner - I bought it a very long time ago, it wasn't bad but wasn't amazing either. Dried up pretty fast and it was hard to create a precise line.

Maybelline Line Definer Liquid Liner - kupiony wieki temu, nie był zły, ale nie był też fantastyczny. Szybko wysechł i trudno nim było narysować ładną linię.


Bioderma Sensibio H2O - love it, you can read more about it here.

Bioderma Sebsibio H2O - uwielbiam, więcej na jej temat możecie przeczytać tutaj.

Diadermine High Tolerance Cleansing Gel Make Up Remover - the only good thing about this product was the fact that I managed to use it up in two weeks. Does nothing, never again. More here.

Diadermine High Tolerance Cleansing Gel Make Up Remover - jedyną fajną cechą tego produktu było to, że zużyłam go w dwa tygodnie. Beznadzieja, nigdy więcej. Tutaj możecie przeczytać więcej na temat tego żelu.

LUSH Imperialis (sample size) - it smells amazing (jasmine?), moisturizes and makes my face very soft, but it also leaves a weird layer on my skin. I won't be getting the full size version of this cream.

LUSH Imperialis (próbka) - świetnie pachnie (jaśminem?), nawilża moją twarz i sprawia, że jest ona niesamowicie miękka, ale jednocześnie zostawia na mojej skórze dziwny film. Nie będę kupować pełnowymiarowego opakowania.

LUSH Mint Julips - enjoyed it a lot while it lasted, but I don't think I will be getting it again, it's a bit too expensive. More here.

LUSH Mint Julips - bardzo fajnie się używało, ale pewnie nie kupię ponownie, trochę za droga impreza. Więcej na temat tego peelingu tutaj.

Lirene Dermoprogram  moisturizing day cream for normal and combination skin - at first it really irritated my skin, wasn't moisturizing enough for me. Nothing special.

Lirene Dermoprogram Cera Normalna i Mieszana Krem Aksamitnie Nawilżający na Dzień - na początku bardzo podrażnił moją skórę, poza tym jest dla mnie zbyt mało nawilżający. Nic specjalnego.


Ziaja Cocoa Butter body lotion - I bought it in January in Poland and it worked great for my skin in the colder months, but right now it's far too oily - it's basically water and mineral oil mixed together. I love the scent and it is super cheap, so I will probably buy it again at some point. There is still about 20% left, but I know I won't use it, so I have to throw it away.

Ziaja Masło Kakaowe - mleczko do ciała - kupiłam to mleczko w styczniu i zimą oraz wczesną wiosną moje przesuszone nogi je uwielbiały, ale kiedy zrobiło się cieplej konsystencja stała się stanowczo za tłusta - to właściwie woda z parafiną i kilkoma innymi dodatkami. Zapach jest cudowny, cena zachwyca, więc pewnie w którymś momencie (zimą!) kupię ponownie. Zostało mi około 20%, ale wiem, że tego teraz nie zużyję.

Ziaja Argan Oil Body Butter for very dry and sensitive skin - a decent body butter, the scent is quite strong, so if your skin is really sensitive you might want to get something else. Moisturizes well, smells nice.

Ziaja Masło do Ciała do skóry bardzo suchej, podrażnionej - przyzwoite mazidło, zapach jest dość mocno, dlatego jeśli macie bardzo wrażliwą skórę radziłabym sięgnąć po coś innego. Dobrze nawilża, fajnie pachnie.

Beauty Formulas Organic Aloe Vera Lotion - great for sunburns and irritated, red skin, but for me it's far too sticky to be used as a body lotion or a face cream. Light texture, smells nice, it's good to have something like this in case of skin emergency. I forgot I had it, I haven't used it in over a year so I am throwing it away.

Beauty Formulas Organic Aloe Vera Lotion - świetny krem na poparzenia słoneczne i na podrażnioną, zaczerwienioną skórę, ale dla mnie trochę za lepki, dlatego nie sprawdził się u mnie jako balsam do ciała ani krem do twarzy, stosowałam go tylko na niewielki obszar skóry. Lekki, fajnie pachnie i zdecydowanie warto mieć coś takiego pod ręką na wszelki wypadek. Wywalam, bo zapomniałam, że go mam i nie używałam go od ponad roku.


Garnier Ultra Doux Avocado and Shea butter conditioner - amazing stuff, no nasty chemicals, no silicons, smells great and makes my hair extremely soft.

Garnier Ultra Doux awocado i karite - kultowa odżywka, żadnej paskudnej chemii, zero silikonów, pachnie świetnie i sprawia, że moje włosy są niesamowicie miękkie.

Alverde Repair Haarbutter (Avocado Sheabutter) - nothing special, more here.

Alverde Repair Haarbutter (Avocado Sheabutter) - nic specjalnego, więcej na temat tego masła tutaj.



Rossmann Fuss Wohl foot salt soak - smells great (lime and mint I guess) and softens my feet well. Very cheap.

Rossmann Fuss Wohl sól do kąpieli stóp - pachnie fajnie (limetka i mięta?) i nieźle zmiękcza moje stopy. Tania.

Burt's Bees Coconut Foot Cream - smells nice, but doesn't work for me. More here.

Burt's Bees Coconut Foot Cream - fajnie pachnie, ale na moich stopach nie działa. Więcej do przeczytania tutaj.

LUSH Fair Trade Foot Lotion (sample size) - it's pink and it smells like mint. I like it a lot, I bought a full size version after trying it.

LUSH Fair Trade Foot Lotion (próbka) - różowy krem pachnący miętą. Bardzo go polubiłam, po skończeniu próbki kupiłam pełną wersję.



Neutrogena One Step Gentle Cleanser - I like it a lot, I bought another bottle. More here.

Neutrogena One Step Gentle Cleanser - bardzo lubię ten żel, już kupiłam nową butelkę. Więcej do przeczytania tutaj.

Burt's Bees - Soap Bark and Chamomile Deep Cleansing Cream - I like this one too, probably will get a full size at some point. More here.

Burt's Bees - Soap Bark and Chamomile Deep Cleansing Cream - ten krem też bardzo polubiłam, w którymś momencie pewnie kupię pewłnowymiarowe opakowanie. Więcej do przeczytania tutaj.



Yves Rocher Kiwi EDT - a very simple scent that brings back a lot of great memories. Sweet and fresh. I love the Les Plaisirs Nature line at YR!

Yves Rocher Kiwi EDT - bardzo prosty zapach, który kojarzy mi się z bardzo miłymi chwilami w moim życiu. Słodki i świeży. Bardzo lubię serię Les Plaisirs Nature w YR!

Christina Aguilera Inspire EDT (sample size) - definitely not "my" scent, too strong and heavy.

Christina Aguilera Inspire EDT (próbka) - zdecydowanie nie "mój" zapach, za mocny i zbyt ciężki.



Coconut Oil - a very versatile product, I use it to remove my make up, I apply it to my hair, I use it instead of a face cream or a body lotion.

Olej kokosowy - bardzo uniwersalny produkt, zmywam nim makijaż, nakładam go na włosy, używam zamiast kremu do ciała czy twarzy.

Kalyon nail polish thinner - works great and it's cheap.

Kalyon płyn do rozcieńczania lakieru do paznokci - świetnie działa i jest tani.

Cztery Pory Roku Winter Hand Cream - a great product, worked well in the winter and spring, really moisturizing. Smells like cranberries and honey.

Cztery Pory Roku Zimowy Krem do Rąk - świetny krem, fantastycznie się sprawdził zimą i wiosną, naprawdę nawilża. Pachnie jak żurawina z miodem.

Rossmann Liebe cotton pads - the best pads I have ever used, I really missed them when Rossmann was not available in Turkey.

Rossmann Liebe płatki kosmetyczne - moje ulubione płatki, bardzo mi ich brakowało kiedy w Turcji nie było Rossmanna.



I forgot to include those in my last empties post, I will be taking those pots to LUSH and getting a Fresh Face Mask from them and that's why I was keeping them separately. Those are some of my all time LUSH favourites - Angels on Bare Skin, Herbalism and Lemony Flutter.

Nie uwzględniłam tych opakowań w ostatnim "denku", będę je zanosić do Lusha i wymieniać je na świeżą maseczkę, dlatego trzymam je w innym miejscu. Oto kilka moich ulubionych produktów Lusha - Angels on Bare Skin, Herbalism i Lemony Flutter.



These are some recurring products that you could also find in my previous empties post.

A to kilka rzeczy, które już się wcześniej pojawiły w moim poprzednim denku.

The Body Shop - Raspberry and Coconut Body Butters


I am definitely a northern girl, Turkish summer is just killing me - and it's not just the temperatures, it's the humidity! Most of the days I don't even use a face cream, because it seems like my skin gets all the moisture it needs from the air. The same applies to body lotions and butters - most of the time I don't even need them. As I mentioned in my summer essentials post I prefer light lotions for the summer, but I visited the Body Shop and I just couldn't leave without those two little gems.

Jako prawdziwa dziewczyna z północy ledwo znoszę tureckie lato - i nie chodzi tu nawet o temperaturę (chociaż ponad 30 stopni w mieście każdego dnia to nic fajnego) ale o wilgotność powietrza. Na co dzień nie muszę nawet używać kremów do twarzy, mam wrażenie, że moja skóra samodzielnie wyłapuje całą potrzebną jej wilgoć z powietrza. To samo dotyczy kremów do ciała - rzadko kiedy tak naprawdę ich potrzebuję. Tak jak wspomniałam w moim "letnim niezbędniku" latem zdecydowanie wolę lekkie balsamy do ciała, ale podczas jednej z niedawnych wizyt w the Body Shop po prostu nie mogłam stamtąd wyjść bez tych dwóch cudeniek. 



I used to have a raspberry perfume by Yves Rocher - it smelled like warm, sweet, freshly picked raspberries. The smell had no depth, it was just very sweet, fruity and simple. I used to love it and although my family was making fun of me (they would say that it was a "Barbie" smell) I would use it every single day for a very long time. Now when I visited the Body Shop recently and started sniffing all their body butters that were discounted I came across the raspberry one and it smelled exactly like the Yves Rocher perfume. I knew it would probably be too rich for the summer and I knew I don't need another body butter in my life, but I bought it anyway. The smell changes a bit when you apply it to your skin - it reminds me of a raspberry flavored black tea. I make sure to apply just the tiniest amount and it works fine - moisturizes my skin but doesn't feel too heavy or greasy and leaves it smelling so lovely that I just walk around and sniff my arms ;)

Miałam jakiś czas temu malinowe perfumy Yves Rocher - pachniały jak ciepłe, słodkie, świeżo zebrane maliny. Zapach nie był jakoś szczególnie głęboki czy skomplikowany, był po prostu słodki i owocowy. Uwielbiałam te perfumy chociaż cała rodzina się ze mnie śmiała (mówili, że to zapach "Barbie") - używałam ich codziennie przez bardzo długi czas. Kiedy weszłam do the Body Shop i zaczęłam wąchać ich przecenione masła do ciała natknęłam się na malinową wersję, która pachniała dokładnie tak samo jak moje ukochane perfumy Yves Rocher. I chociaż zdawałam sobie sprawę z tego, że masło pewnie będzie zbyt treściwe, żeby używać go latem i nie potrzebuję już żadnego innego mazidła - i tak zdecydowałam się na zakup. Zapach w kontakcie ze skórą odrobinę się zmienia i mnie osobiście kojarzy się z aromatyzowaną czarną herbatą (o smaku malinowym oczywiście). Nakładam tylko odrobinę i w ten sposób moja skóra jest świetnie nawilżona, ale nie mam wrażenia, że jest lepka czy tłusta. No i ten zapach! Chodzę i się wącham ;)



I also got the smaller size of the Coconut Body Butter. As I mentioned in my Face Mask Madness post I love the smell of coconut in the summer, I also read a lot of positive reviews of this product so I really wanted to try it. It's much thicker than the raspberry one, the consistency actually reminds me of butter! I only use it on the colder days ( I mean on those days when the weather doesn't remind me of the Turkish bath) and also in really small amounts and it works great - I was actually surprised how my skin felt 24 hours after using this body butter - it was so soft and hydrated! The smell is a bit chemical, but still very nice and summery.

Kupiłam też miniaturkę kokosowego masła do ciała. Wspomniałam w moim poście o maseczkach, że aromat kokosa jest jednym z moich ulubionych letnich zapachów, poza tym przeczytałam w sieci bardzo dużo pozytywnych opinii na temat tego produktu, dlatego bardzo chciałam go spróbować. Ta wersja jest o wiele bardziej treściwa niż wersja malinowa, wygląda dosłownie jak masło! Używam tego produktu tylko w chłodniejsze dni (czyli w te, w które pogoda za oknem nie przypomina sauny) i również tylko w małych ilościach i w ten sposób sprawdza się świetnie - byłam nawet mocno zdziwiona tym jak moja skóra wyglądała po 24 godzinach od nałożenia tego masła - była nadal niesamowicie miękka i nawilżona! Zapach jest odrobinę sztuczny, ale mimo wszystko przyjemny i bardzo letni.


Any other body butters I should try from the Body Shop?
Powinnam spróbować jakichś innych maseł the Body Shop?

Face Mask Madness #1


I bought quite a lot of face masks in the past weeks - sheet masks, clay masks, eye masks... I thought instead of reviewing each one separately I would make something like a "mask empties" post once in a while, talking about 2-4 masks each time. Let the Face Mask Madness begin!

These are the masks I have used up recently:


Purederm - Botanical Choice - Clean & Bright Oxygen Bubble Mask "Blueberry"

I had never used a mask like this before - it acts a bit like a shaving gel, it's gloopy and jelly-like at first, but then it lathers up and creates a nice, rich foam - the more you rub it in the thicker the foam gets. It doesn't smell like blueberries at all, but the scent is nice, a bit fruity. You are supposed to rub it in and then leave for a while. My skin afterwards was not very bright, but it was clean and smooth. It was a very interesting experience!

Bardzo ciekawa maseczka, działa trochę jak niektóre męskie żele do golenia - na początku galaretkowata, w kontakcie ze skórą zaczyna zmieniać się w delikatną piankę, im dłużej masujemy tym pianka jest gęstsza. Następnie zostawiamy pianę na twarzy na kilka minut, spłukujemy i osuszamy skórę. Moja twarz nie była wprawdzie niesamowicie rozjaśniona, ale była gładka i czysta. Zdecydowanie ciekawe doznanie!



Watsons- Brightening Facial Mask with Chamomile Extract

It was my first sheet mask ever, so I didn't quite know what to expect. It is made out of some sort of a thick cloth infused with a lot of the "essence", it stayed on my face without sliding, it fit my face nicely (well the holes for the eyes could have been bigger), there mask was quite moist, but there was no dripping. After 20 minutes I removed the mask, there was still a lot of the fluid left on my face, but the packaging says you are supposed to just massage it into your skin and leave it as it is. But my face was far too sticky, so I had to rinse it. You are supposed to use it on a cleansed face, I used it just after the shower and I didn't have to use a moisturizer afterwards. I don't know if it really brightens your face, but it definitely doesn't irritate the skin and leaves it nice and soft and hydrated.

To była moja pierwsza maseczka typu "sheet mask" (jest jakiś normalnie brzmiący polski odpowiednik tego określenia?), więc nie do końca wiedziałam czego się spodziewać. Materiał, z którego jest wykonana ta maseczka jest dość mocny i gruby  (udało mi się go nie zniszczyć!), dobrze nasączony płynem, nałożony na twarz nie spływa z niej i całkiem nieźle pasuje do kształtu twarzy. Po 20 minutach zdjęłam maseczkę z twarzy a resztę płynu, zgodnie z instrukcją, wmasowałam w skórę i pozostawiłam do wyschnięcia. Nie trzeba jej spłukiwać, ale po paru minutach okazało się, że płyn po wyschnięciu staje się mocno lepki, co mnie osobiście mocno przeszkadza. Po opłukaniu twarz była mięciutka i bardzo dobrze nawilżona, nie musiałam później nakładać żadnego kremu.



L'action - Monoi Face Mask - Smoothie Coco

I bought this one solely because I love coconut - it has just such a nice, summery scent! I was kind of worried when I saw it contains mineral oil (because it can break me out, especially in the summer and if I don't rinse it very, very well), but decided to try it anyway. I ended up enjoying the smell (although it was a tiny bit chemical) and I liked how my skin felt afterwards - it was very soft and hydrated. I didn't enjoy the consistency - it is a tiny bit too runny I think, I ended up cleaning the bathroom floor after applying it to my face - apart from that it's quite nice. I also had some redness around my nose and my skin was super sensitive there and I had to remove the mask from those areas - it was just too itchy and irritating.

Tę maseczkę kupiłam wyłącznie ze względu na zapach - kokos to jeden z moich ulubionych letnich zapachów. Trochę zaniepokoiła mnie parafina w składzie (bo często sprawia, że moja skóra szaleje, zwłaszcza latem i zwłaszcza wtedy, kiedy niedokładnie zmyję produkt, który ją zawiera), ale zdecydowałam się zaryzykować. Zapach jest bardzo przyjemny (odrobinę chemiczny, ale do przeżycia), moja skóra po zmyciu maseczki też była bardzo zadowolona - mięciutka i nawilżona. Ale nie przypadła mi do gustu konsystencja - zbyt płynna, musiałam po nałożeniu maseczki na twarz umyć podłogę w łazience. Produktu nie poleciłabym też tym z Was, które mają bardzo wrażliwą skórę - miałam podrażnioną skórę w okolicy nosa i po nałożeniu maseczki prawie natychmiast musiałam ją stamtąd zmyć - podrażniała jeszcze bardziej, skóra zaczęła mnie bardzo mocno swędzić i piec. 

Diadermine High Tolerance Cleansing Gel Make up remover

I ran out of my cleansers, and I was looking for something that would remove my make up in the evenings on those days when I'm too lazy to cleanse my face with oils but don't want to rely on my micellar waters. I was considering getting the One Step Gentle Cleanser by Neutrogena, but at the same time I wanted to try something new, so after staring at many, many cleansers in one of the drugstores I decided to get the Diadermine High Tolerance Cleansing Gel Make Up Remover.


It looked very promising - nothing that could irritate my skin, no harsh sulfates, no colouring, a lot of rose water (which I love!) and it was supposed to remove my make up. Sounds amazing, right?

This is a very disappointing product. I used it as a normal cleanser, washed my face and then rinsed it with water. I used it on a cotton pad. I used it with my hands and instead of rinsing my face I used a cotton pad. It was a complete failure every single time. I don't wear much make up these days - mostly just powder, a bit of blush and mascara, sometimes a lipstick. And this gel manages to smudge my mascara and that's it. I now use it with a flannel, just to finish the bottle and forget about it, it kind of works, but I am still not satisfied, I don't feel like my skin is properly cleansed.


It smells like rose water and alcohol, the first time I used it I had to check twice if I can use it around my eyes. It's supposed to be safe to use in those delicate areas, but I hesitate every single time, because the smell of alcohol is very distinctive.


The only good thing about it is the fact that it doesn't last for long. I've been using it every other day for maybe two weeks now and I have already used up a lot, almost half of the bottle. I went back and got the Neutrogena cleanser, I should have repurchased it in the first place.


Skończyły mi się wszystkie produkty do mycia twarzy, a chciałam mieć coś, co mogłabym używać w te dni, kiedy nie chce mi się myć twarzy olejami, ale nie jestem też na tyle leniwa, żeby sięgać tylko i wyłącznie po płyny micelarne. Przez chwilę rozważałam ponowny zakup żelu One Step Gentle Cleanser Neutrogeny, ale jednocześnie miałam ochotę spróbować czegoś nowego, więc po szybkiej inspekcji drogeryjnych półek chwyciłam żel Diadermine High Tolerance Cleansing Gel Make Up Remover. Zapowiadał się świetnie - zero SLS, barwników, drażniącej chemii, dużo wody różanej, którą uwielbiam, no i miał usuwać makijaż. W domu okazało się, że jest to całkowita porażka. Żel nie radzi sobie z najdelikatniejszym makijażem - ostatnio na twarz nakładam tylko puder, odrobinę różu, tuszu i czasem szminkę, a ten żel potrafi jedynie rozmazać tusz i nic więcej. Używałam go jak zwykłego żelu - nakładałam palcami, zmywałam wodą. Potem używałam z płatkami kosmetycznymi. Za każdym razem totalna klapa. Pachnie wodą różaną i alkoholem, na tyle mocno, że za pierwszym razem musiałam się upewnić, czy żel można stosować w okolicy oczu (ponoć można). Waham się dosłownie za każdym razem. Zużywam go teraz myjąc twarz szmatką z mikrofibry, jedyna dobra cecha tego produktu to to, że szybko się go zużywa. Po dwóch tygodniach stosowania co drugi dzień jestem prawie w połowie buteleczki. I kupiłam w końcu Neutrogenę, trzeba było tak zrobić od razu :)

My Inglot Palette (Freedom System)

Seeing the success of Inglot, a Polish brand that I have loved for ages, makes me feel very proud. The quality of their products is amazing, the prices (especially in Poland!) are reasonable, the colour range of all their cosmetics is just crazy and the amount of shades you can choose from makes it almost impossible to decide what you want. 


During my last trip to Poland I wanted to create my own Freedom System Palette, something simple, something to play with and learn how to use eyeshadows and create different looks. I have blue eyes and I think warmer shades accentuate them the most, so I decided to get some brown eyeshadows, one "crazy" orange shade and some other colours to play with. This is what I ended up with.


And now the swatches:


328 - matte, soft beige, perfect as a base colour or for blending
328 - matowy beż, świetny jako baza (fajnie wyrównuje koloryt powiek) i do rozcierania



463 - a "sister" of 328, contains tiny bits of shimmer in a matte base, I love this one!
463 - "siostra" 328, zawiera delikatne drobinki w matowej bazie, uwielbiam!


337 - matte medium brown, I love to start smokey eyes with it, also great for the crease
337 - matowy średni brąz, lubię go używać do smokey eyes albo w załamaniu



124 - shimmery deep purply-brown, contains a lot of purple and green shimmer
124 - błyszczący ciemny fioetowawy brąz z mnóstwem fioletowych i zielonkawych drobinek



421 - shimmery coppery-brown, much warmer than 124
421 - błyszczący miedziany brąz, o wiele cieplejszy niż 124



395 - pearl, nice champagne colour, great as a highlighter (I sometimes use it on my cheeks too!)
395 - perła, piękny jasny beż, prawie biały, świetny jako rozświetlacz (także na policzki!)


314 - matte orange shade, looks crazy in the pan, but a nice wash of this colour makes my blue eyes pop
314 - matowy pomarańczowy cień, na powiekach świetnie podkreśla niebieskie oczy 


102 - shimmery warm gold
102 - błyszczące ciepłe złoto


465 - grey-purple-brown with a bit of shimmer, my favourite out of the 10! Such a unique colour!
465 - szaro-fioletowo-brązowy cień z drobinkami, mój ulubiony z całej paletki! Bardzo wyjątkowy odcień!


63 - matte black with a bit of shimmer (hardly noticeable really), very pigmented!
63 - matowa czerń z drobinkami (których prawie nie widać), świetnie napigmentowany!

You can get all different sizes of those palettes, you can also create your own using a variety of products - eyeshadows, lipsticks, powders, blushes, eyebrow powders... All the eyeshadows contain 2,5g of product, the pigmentation is great and they stay on for the whole day (I always use a base though). The palette itself is very sturdy and well made. Maybe a bit heavy, so if you travel a lot you might want to consider getting a smaller one! Do you own any Inglot eyeshadows? I am already considering creating another palette so any suggestions are welcome! 


Nikomu chyba nie trzeba przedstawiać Inglota, prawda? ;) Duma mnie rozpiera za każdym razem, kiedy mijam ich sklep w jednym z centrów handlowych w Stambule, ale nigdy nie wchodzę do środka, bo ceny są zabójcze (prawie dwa razy wyższe niż w Polsce), a paniom, które tam pracują najwyraźniej wydaje się, że pracują w sklepie Diora albo Chanel i na "pospólstwo" patrzą mocno z góry. Dlatego w kosmetyki Inglota obkupuję się w Polsce, ostatnio skomponowałam sobie moją pierwszą dziesiątkę cieni do powiek. Szukałam odcieni, które będą ładnie podkreślać niebieskie oczy, ale też takich, którymi będę się mogła trochę pobawić. Wszystkich odcieni używam, nie żałuję zakupu żadnego z nich i już powoli myślę o kolejnych paletkach! Jeśli macie swoje typy i swoich ulubieńców to chętnie ich poznam!