Lush - Bûche de Noël
How was your Christmas? I can't believe it's over, I will miss those lazy, cozy evenings, cheesy Christmas songs, crazy present shopping and the general atmosphere of the holidays. I am slowly using up all the Christmas themed cosmetics and I thought I would review Buche de Noel before it lands in my empties bag.
Jak Wam minęły święta? Ja nie mogę uwierzyć, że już po wszystkim, będę tęsknić za tymi przytulnymi, leniwymi wieczorami, kiczowatymi świątecznymi piosenkami, szalonym polowaniem na prezenty i ogólnie za atmosferą świąt. Powoli zużywam też ostatnie "świąteczne" kosmetyki i chyba czas najwyższy podzielić się z Wami moimi wrażeniami dotyczącymi Buche de Noel zanim to czarne pudełko wyląduje w torbie z resztą moich zużyć.
I am a big fan of Angels on Bare Skin, probably one of the most famous Lush facial cleansers and Buche de Noel seemed like a Christmas version of that cleanser. Just like AoBS you have to take a bit of the cleanser and mix it with a bit of water to create a paste and then you wash your face. Also just like AoBS it contains grounded almonds and clay so it's both a nice cleanser and a gentle scrub, but this festive cleanser contains also fresh mandarins, dried cranberries and cocoa butter. It's all wrapped up in Nori seaweed and that is probably the most annoying thing about this product - I simply unwrapped it and threw the seaweed away and it made washing my face much easier and less messy.
Jestem ogromną fanką Angels on Bare Skin, prawdopodobnie jednego z popularniejszych czyścików do twarzy Lusha, a Buche de Noel wydaje się być jego świątecznym odpowiednikiem. Tak jak AoBS tego czyścika używa się po zmieszaniu go z odrobiną wody tak, żeby otrzymać pastę (wystarczy naprawdę niewiele samego czyścika, ilość orzecha laskowego jest ok), poza tym również jak AoBS Buche de Noel ma w składzie mielone migdały i glinkę, dzięki czemu fajnie oczyszcza twarz i delikatnie ją peelinguje, poza tym BdN zawiera też świeże mandarynki, suszoną żurawinę i masło kakaowe. Całość zawinięta jest w wodorosty Nori i to jest chyba najbardziej upierdliwa rzecz jeśli chodzi o ten czyścik, ale ja po prostu wodorost wywaliłam, dzięki czemu mycie twarzy stało się o wiele łatwiejsze i mniej brudzące otoczenie.
Buche de Noel smells like a cake with almond filling, it's yummy and festive and it works great too. I use it in the shower, because it's a bit messy (almonds and cranberry bits are quite big, I think AoBS is not as messy as BdN), but it's all worth it - after using Buche de Noel my skin feels fresh and clean, but it's not dry and doesn't feel tight. Just as all Lush cleansers Buche de Noel has to be used up in 3 months, but this is exactly for how long the little black pot lasts. I really enjoyed using it around Christmas and I will try to get it next year too (Buche de Noel is a limited edition for Christmas). Do you know Lush cleansers? Do you like them?
Buche de Noel pachnie jak ciasto z migdałowym nadzieniem, pysznie i świątecznie, do tego działa równie fantastycznie. Używam tego czyścika pod prysznicem, bo potrafi nieźle usyfić okolicę (kawałki migdałów i żurawiny są sporawe, myślę, że AoBS mniej brudzi okolicę), ale warto - po użyciu Buche de Noel moja skóra jest świeża i czysciutka, ale nie jest sucha ani napięta. Tak jak wszystkie czyściki Lusha Buche de Noel trzeba zużyć w ciągu 3 miesięcy, ale ta ilość dokładnie na tyle starcza. Bardzo miło było używać BdN w okolicy świąt, za rok zdecydowanie postaram się go znowu kupić (Buche de Noel jest edycją limitowaną na święta). Znacie czyściki Lush? Lubicie?
Glorified Trash - Mid-December Empties!
W zeszłym miesiącu miałam mnóstwo pustych opakowań, w tym miesiącu nie ma tego aż tyle, ale i tak uzbierała mi się miła gromadka pustych buteleczek i słoiczków:
Surprise, surprise - more Alterra shampoos. They are pretty much the only shampoos I use, all of them work great for me, they are cheap and more or less natural. Next in line is my first ever Balea conditioner, this one is with argan oil - it's pretty good, it made my hair smooth and silky soft, smells nice and doesn't contain silicone. The bottle on the right is my favourite Alterra oil, the smell is divine (pure fresh oranges), it's great for my hair and for cleansing my face.
Co za niespodzianka - kolejna porcja szamponów Alterra. To w sumie jedyne szampony, których używam, wszystkie się u mnie świetnie sprawdzają, są tanie i mniej lub bardziej naturalne. Następna w kolejce jest odżywka Balea, moja pierwsza, ta jest z olejkiem arganowym - jest niezła, sprawiała, że moje włosy były gładkie i miękkie, ładnie pachnie i nie ma silikonów. Buteleczka po prawej stronie to mój ulubiony olejek Alterra, bosko pachnie (świeże pomarańcze!), sprawdza się na moich włosach i do oczyszczania twarzy.
My recent discovery and one of my autumn favourites - Farmona Apple Pie body butter. It was great, it left my skin soft and moisturized and the smell is just amazing. And then our body wash, Original Source Mandarin & Basil - the smell is quite intriguing, fresh, fruity and herbal. I liked it, the man of the house didn't ;)
Moje niedawne odkrycie i jeden z jesiennych ulubieńców - masło do ciała Farmony o zapachu szarlotki. Było cudowne, nawilżało moją skórę i pachniało przepysznie. Nasz żel pod prysznic, Original Source o zapachu mandarynki i bazylii - zapach jest bardzo ciekawy, świeży, owocowy i ziołowy. Ja byłam z niego zadowolona, pan domu niezbyt ;)
I saw this tiny Bioderma Sebium H20 for combination and oily skin and I was excited to try it and compare it to the famous pink version - it removes make-up just as well, but it has a scent and I don't like using scented product around my eyes. It didn't irritate my skin, but I don't think I will buy it again, I like the pink version for sensitive skin (no scent!) more. I also wanted to try a new eye cream, Flos Lek eye gel with tea extract was extremely cheap and has a lot of great reviews - I wasn't disappointed, it works great, moisturizes and soothes the skin. Then an old friend - Ziaja Ulga night cream for sensitive/irritated skin. It's very nice, maybe a bit too light for winter, but it was great for late summer and autumn. Last but not least - my favourite cotton pads from Rossmann.
Zobaczyłam w promocji tę malutką buteleczkę Biodermy Sebium H20 do skóry mieszanej i tłustej i bardzo się ucieszyłam, że będę mogła ją wypróbować i podównać z jej słynną różową siostrą - zielona wersja równie dobrze usuwa makijaż, ale ma zapach, a ja staram się nie używać pachnących kosmetyków w okolicy oczu. Skóra nie była podrażniona, ale raczej nie kupię tej wersji ponownie, różowa wersja dla skóry wrażliwej (bez zapachu!) jest moim zdaniem bezpieczniejsza i lepsza. Chciałam też wypróbować jakiś nowy krem pod oczy, a że żel Flos Leku z wyciągiem z herbaty był niesamowicie tani i miał dużo dobrych opinii to właśnie on trafił do mojej łazienki. Sprawdził się świetnie - nawilża i koi skórę. Następnie mój stary dobry znajomy - krem Ziaja Ulga na noc. Bardzo go lubię, zwłaszcza na okres późnego lata i jesieni, zimą może być zbyt lekki. I na koniec moje ulubione płatki kosmetyczne z Rossmanna.
As you know I've been obsessed with candles lately and all of the above are just amazing. I especially enjoyed burning the Stoneglow Pomander candle (glass jar), so many people asked about the scent the moment they entered our home, everyone was surprised that it was just this one candle. The other candles had very strong scents too, I enjoyed them a lot.
Jak wiecie mam ostatnio fioła na pukcie świeczek, a te powyżej były po prostu niesamowite. Moją ulubioną była chyba Stoneglow Pomander (w szkle), bardzo wiele osób pytało mnie o ten zapach już w drzwiach, wszyscy byli zaskoczeni, że dom tak pachnie przez jedną świeczkę. Pozostałe świeczki również mają bardzo silne zapachy, bardzo miło się je wszystkie paliło.
My favourite winter scent - Yves Rocher Vanille EDT
I love getting a bottle of my favourite perfume for Christmas or for my birthday, I don't mind splurging on a nice new scent for a special occasion (we did get new scents for our wedding day), but when it comes to everyday fragrances I always opt for something simple, sweet and inexpensive and the brand that never disappoints me is Yves Rocher.
Uwielbiam dostawać moje ulubione perfumy z okazji Bożego Narodzenia albo moich urodzin, nie mam nic przeciwko wydawaniu większej sumy na nowy zapach na jakąś ważną okazję (my kupiliśmy nowe perfumy na nasz ślub), ale w przypadku zapachów na co dzień zawsze wybieram coś prostego, słodkiego i taniego, a firmą, która nigdy mnie w tym temacie nie zawiodła jest Yves Rocher.
Yves Rocher Vanille EDT has been my favourite winter scent for at least 5 years. It is extremely simple - it really is just vanilla and nothing else. It's not the smell of vanilla cookies, ice cream or cake, it's much deeper, spicier and sophisticated, but obviously it is very sweet. It can smell it on my skin and clothes for at least 4-5 hours.
Yves Rocher Vanille EDT to mój ulubiony zimowy zapach od jakichś 5 lat. Jest niesamowicie prosty - to naprawdę tylko i wyłącznie wanilia. Nie jest to zapach waniliowych ciasteczek, lodów czy ciasta, zapach jest znacznie bardziej głęboki, korzenny i elegancki, ale oczywiście jest też niesamowicie słodki. Na mojej skórze i ubraniach utrzymuje się co najmniej 4-5 godzin.
Frangrance is a very personal thing, but if you like sweet, simple scents - definitely go and smell it. It's inexpensive and there are two sizes available of every YR scent (100ml and 20ml), the smaller one is just perfect to carry around in a make-up bag. Do you know Yves Rocher perfumes from the Plaisirs Nature? Do you like them? What about your favourite winter scents, do you have any?
Wybór perfum to bardzo osobista sprawa, ale jeśli lubicie słodkie, proste zapachy zdecydowanie wybierzcie się do salonu YR i powąchajcie wersji waniliowej. Jest niedroga i występuje w dwóch rozmiarach, tak jak każde perfumy YR (100ml i 20ml), mniejsza buteleczka jest idealna do noszenia w torebce. Znacie serię Plaisirs Nature? Lubicie? Macie swoje ulubione zimowe perfumy?
Wibo WOW Glamour Sand No: 1
I decided to give sand polishes another try, it seems that this trend is still going strong and there are a lot of cheap, nice polishes to choose from. This time I wanted to try something glittery (my first attempt was simply purple, with no shiny bits) and I found 3 interesting polishes. The first one I tried was Wibo WOW Glamour Sand in No: 1.
Postanowiłam dać piaskowym lakierom do paznokci kolejną szansę, wygląda na to, że moda na nie trwa w najlepsze i w drogeriach jest mnóstwo fajnych tanich lakierów. Tym razem chciałam spróbować czegoś brokatowego (pierwszym podejściem był fiiolet bez żadnych błyszczących drobinek). Na pierwszy ogień poszedł Wibo WOW Glamour Sand w kolorze nr 1.
I like dark polishes in the winter, I also think deep, jewel tones look amazing this time of year, so getting a polish with a black base and tons of turquoise/emerald glitter was a no-brainer. In the bottle it seems to have a slight duo-chrome effect, unfortunately it is not visible on the nails.
Zimą lubię ciemne lakiery, myślę też, że do tej pory roku świetnie pasują odcienie kamieni szlachetnych, dlatego nie musiałam długo myśleć, zanim zdecydowałam się na ten lakier o czarnej bazie i milionie turkusowo-szmaragdowych drobinek. Dodatkowo w butelce lakier wygląda na duo-chrome, niestety nie ma tego efektu na paznokciach.
The polish is opaque in two coats, I applied three just to make sure there is absolutely no nail line visible. The application is easy and the polish gets dry pretty quickly. It lasts for days, doesn't chip, after 2 days I only have a bit of a tip wear.
Lakier całkowicie kryje po dwóch warstwach, ja nałożyłam trzy, żeby upewnić się, że nie będzie absolutnie żadnych prześwitów. Lakier nakłada się bardzo łatwo i przyjemnie, całkiem szybko wysycha. Trzyma się całkiem nieźle, nie odpryskuje, po paru dniach mam tylko leciutko starte końcówki.
Sand polishes are still not my favourites, but I am looking forward to trying some more shades. Do you like those polishes? What are your favourite colours and brands? Do you prefer the ones with or without glitter?
Lakiery piaskowe nadal nie są moimi ulubionymi, ale chętnie wypróbuję jeszcze kilka innych odcieni. Lubicie takie lakiery? Jakie są Wasze ulubione kolory i firmy? Wolicie te z brokatem czy bez?
Autumn 2013 in pictures
We enjoyed the first snow this week, so I think it's safe to assume that autumn is over. Here are some of my favourite pictures from the past three months:
W tym tygodniu cieszyliśmy się z pierwszego śniegu, myślę więc, że spokojnie można uznać, że jesień się skończyła. Oto kilka moich ulubionych zdjęć zrobionych w ciągu ostatnich trzech miesięcy:
How was your autumn? Are you happy it's over? Or are you going to miss it? I will definitely miss it, but I am excited for winter and Christmas! :)
Jak Wam minęła jesień? Cieszycie się, że już się skończyła? Będziecie tęsknić? Ja na pewno, ale cieszę się też na zimę i Boże Narodzenie! :)
W tym tygodniu cieszyliśmy się z pierwszego śniegu, myślę więc, że spokojnie można uznać, że jesień się skończyła. Oto kilka moich ulubionych zdjęć zrobionych w ciągu ostatnich trzech miesięcy:
The Bosphorus at sunset Bosfor o zachodzie słońca |
Moda, Kadıköy (Istanbul) |
Moda, Kadıköy (Istanbul) |
Love the autumn light! Uwielbiam jesienne światło! |
Alexanderplatz, Berlin |
Shopping in Berlin, my sister says the leaves look like golden coins :) Zakupy w Berlinie, moja siostra twierdzi, że te liście wyglądają jak złote monety :) |
How was your autumn? Are you happy it's over? Or are you going to miss it? I will definitely miss it, but I am excited for winter and Christmas! :)
Jak Wam minęła jesień? Cieszycie się, że już się skończyła? Będziecie tęsknić? Ja na pewno, ale cieszę się też na zimę i Boże Narodzenie! :)
Alverde - Tonkabohne Gift Set
One of my friends in Istanbul was obsessed with Alverde products, she had quite an impressive stash of their oils, hair and skincare products, so when I was in Berlin I thought I would visit the very famous among Polish bloggers dm drugstore and buy a small selection of Alverde products. The Christmas gift sets were already out and this particular one was really cheap (around 4 euros) and since it contains three very useful things - a shower gel, a body milk and a hand cream - I knew I would actually use it.
Jedna z moich znajomych w Stambule miała obsesję na punkcie produktów Alverde, miała całkiem spory zapas ich olejków i rzeczy do ciała i do twarzy, więc kiedy byłam w Berlinie postanowiłam odwiedzić słynne drogerie dm i kupić kilka produktów do wypróbowania. W drogerii były już zestawy świąteczne, a ponieważ ten był bardzo tani (kosztował ok. 4 euro) i w związku z tym, że zawiera trzy bardzo praktyczne produkty - żel pod prysznic, mleczko do ciała i krem do rąk - wiedziałam, że na pewno będę go używać.
I don't expect much from a shower gel, it is in contact with my skin for seconds so I don't believe it can nourish or moisturize my skin (and the other way round - I don't think a cheap shower gel with strong detergents is going to destroy my skin in this short time), so as long as it smells nice, doesn't irritate my skin and makes me feel clean - I am fine with it. Natural shower gels are a bit tricky - they usually smell funny, they contain alcohol and you can smell it, they don't lather up well and their consistency can be weird. Almost all that is true in case of this Alverde shower gel. Wikipedia says that tonka beans smell like vanilla, cinnamon, almonds and cloves, so I was expecting a warm, spicy scent, but it's nothing like that - it's just sweet (with a hint of alcohol of course). It's the worst product in the set, but I think I will use it up pretty quickly.
Nie oczekuję nie wiadomo czego od żelu pod prysznic, ma on kontakt z moją skórą jedynie przez kilka sekund dziennie, więc nie wierzę, że może on odżywić albo nawilżyć moją skórę (i w drugą stornę - nie wierzę, że tani żel z SLS będzie w stanie w tym czasie zrobić mi krzywdę), więc wystarcza mi, jeśli żel ładnie pachnie, nie podrażnia mi skóry i daje mi uczucie świeżości. Naturalne żele pod prysznic są nieco specyficzne - często średnio ładnie pachną, zawierają alkohol i da się to wyczuć, nie pienią się najlepiej i mają dziwną konsystencję. Prawie wszystko to sprawdza się w przypadku żelu pod prysznic Alverde. Wikipedia mówi, że bób tonka pachnie jak wanilia, cynamon, migdały i goździki, spodziewałam się więc ciepłego, korzennego zapachu, ale niestety tak nie jest - zapach jest po prostu słodki (oczywiście z nutą alkoholu). To najgorszy produkt w zestwie, ale wydaje mi się, że całkiem szybko go zużyję.
The body milk is a pretty decent product. I usually don't buy body lotions or milks for the colder months, because I feel like they are not nourishing enough, but I was pleasantly surprised. The lotion is thicker than what I would expect from a body milk, it sinks into the skin quite quickly, there is no oily film and the skin feels very velvety and smooth. I had some dry patches on my legs and they stayed dry, but the rest of my body was well taken care of. I think if you have extremely dry skin it might be too light, but normal skin should be happy with this product. The smell is exactly the same - sweet and with a hint of alcohol. It didn't irritate my skin at all.
Mleczko do ciała jest z kolei bardzo przyzwoitym produktem. Zimą zwykle nie kupuję lekkich balsamów do ciała albo mleczek, wydaje mi się, że nie są wystarczająco odżywcze, ale w tym przypadku byłam pozytywnie zaskoczona. Balsam jest bardzo gęsty jak na mleczko do ciała, szybko się wchłania, nie zostawia żadnej tłustej warstwy, sprawia, że skóra jest aksamitnie gładka. Miałam kilka bardzo suchych miejsc na nogach i balsam sobie z nimi nie poradził, ale reszta mojego ciała była porządnie nawilżona. Jeśli macie bardzo suchą skórę ten produkt prawdopodobnie będzie dla Was zbyt lekki, ale normalna skóra powinna być z niego zadowolona. Zapach jest taki sam - słodki z odrobiną alkoholu. Moja skóra nie była po tym balsamie podrażniona.
The hand cream is probably my favourite product from this set. I don't think it could be my only hand cream for the winter months because it's not as nourishing and moisturizing as my favourite Hemp Hand Protector, but I like using it during the day when I am at home and my hands don't need a heavy duty cream. It will not heal cracked hands, but used a couple of times a day it makes my hands nice and soft. The smell is no surprise - the same sweetness that stays on the skin for quite a long time.
Krem do rąk to chyba mój ulubiony produkt z tego zestawu. Nie sądzę, żeby mógł się samodzielnie sprawdzić zimą, bo nie jest tak nawilżający i odżywczy jak mój ulubiony Hemp Hand Protector, ale lubię go używać w te dni, kiedy jestem w domu i moje dłonie nie potrzebują nie wiadomo jakiej ochrony. Nie naprawi popękanych rąk, ale używany kilka razy dziennie sprawia, że moje dłonie są przyjemnie gładkie i miękkie. Zapach nie zaskakuje - to ta sama słodyczu, utrzymująca się na skórze przez całkiem długi czas.
And can we just take a moment to appreciate the packaging? I love the design and the colours, so pretty and festive! Do you know Alverde products? Do you like them?
Myślę, że opakowanie też zasługuje na pochwałę - kolory są świetne, wzory na tubkach też - śliczbe i zdecydowanie świąteczne! Lubicie produkty Alverde?
Autumn Favourites
I just loved autumn this year, it was simply perfect in every way, and there were some beauty products that made me enjoy those colder days even more.
Jesień w tym roku była cudowna pod każdym względem, a oto kilka kosmetyków i drobiazgów, które jeszcze bardziej uprzyjemniły mi te zimniejsze dni.
I am all about cozy, warm scents in autumn and winter - anything spicy and/or sweet is welcome, so when I saw Farmona's new (at least for me) body butter in Apple Pie I knew I had to try it. It really smells like an apple pie - it has the smell of a sweet, fruity apple combined with sweet, warm crust, sweet cream and a hint of cinnamon - pure happiness, coziness and amazingness. Oh, and it works great too! My skin is soft, moisturized and smells great for hours. Soap&Glory's Breakfast Scrub smells amazing too - it's pure maple syrup, woody, smoky, sweet and comforting. Batiste Dry Shampoo in Cherry doesn't have a very autumnal scent, but I fell in love with how it works - my hair is very fine and oily and I have to wash it every single day, but thanks to this product I can make my hair look presentable if I can't take a shower in the morning. And the volume it gives is also great!
Then I have two Lush products. Tea Tree Water is a nice toner, it is slightly antibacterial and I think it really works, my skin has been quite clear and blemish-free lately. And then as a delicate scrub I've been using Let The Good Times Roll.
And then my biggest hair care discoveries - a wooden comb from The Body Shop, great for brushing wet hair, and Tangle Teezer.
Jesienią i zimą uwielbiam ciepłe, przytulne zapachy - chętnie przygarniam wszystko, co ma korzenny i/lub słodki zapach, więc kiedy zobaczyłam nowe (przynajmniej dla mnie) masło do ciała Farmony o zapachu szarlotki, wiedziałam, że muszę je wypróbować. Masło naprawdę pachnie jak ciasto z jabłkami - słodkie, owocowe nuty jabłek połączone ze słodkim, ciepłym zapachem ciasta, słodką śmietaną i odrobiną cynamonu - czyste szczęście i prawdziwe cudo. Ach, działa równie świetnie! Moja skóra jest po nim mięciutka, nawilżona i świetnie pachnie przez kilka godzin. Peeling do ciała Soap&Glory The Breakfast Scrub również pachnie nieziemsko - to czysty syrop klonowy, drzewny, dymny, słodki i niesamowicie przyjemny. Suchy szampon Batiste w wersji wiśniowej nie ma bardzo jesiennego zapachu, ale zakochałam się w jego działaniu - moje włosy są bardzo cienkie i szybko się przetłuszczają, dlatego muszę je myć codziennie, ale dzięki temu produktowi moje włosy da się doprowadzić do względnego porządku w te dni, kiedy nie mam czasu na poranny prysznic. Do tego dodaje moim włosom niesamowitej objętości!
Następne w kolejce są dwa produkty Lusha. Tea Tree Water to bardzo przyjemny tonik, delikatnie antybakteryjny i myślę, że faktycznie działa, moja skóra jest od jakiegoś czasu wyjątkowo oczyszczona i wolna od wszelkich niespodzianek. Drugi produkt to delikatny peeling do twarzy, Let The Good Times Roll. I jeszcze dwie rzeczy do włosów - drewniany grzebień z The Body Shop, świetny do rozczesywania mokrych włosów, oraz słynny Tangle Teezer.
I've been obsessed with purple tones in lipsticks, just as I expected M.A.C Plumful has been my absolute favourite everyday colour for this season, I've been wearing it a lot. I tried to find a more vibrant version of this colour and Maybelline Color Whisper in Mad For Magenta was the perfect choice. Essence Wear Berries! is another purple lipstick with very distinct blue undertones. I also like the dusky pink of Revlon's Just Bitten Kissable Balmstain in Honey and the very delicate red of Maybelline's Baby Lips in Cherry Me. Raspberry pink of Catrice's Pink Me Up! was one of my favourite discoveries this season.
Przez ostatnie miesiące miałam fioła na punkcie śliwkowych odcieni szminek, tak jak przewidywałam M.A.C Plumful był moim absolutnym faworytem jeśli chodzi o jesienne kolory na co dzień, nosiłam go naprawdę często. Próbowałam też znaleźć nieco żywszę wersję tego koloru i Maybelline Color Whisper w odcieniu Mad For Magenta był idealnym wyborem. Essence Wear Berries! to kolejna fioletowa szminka z bardzo wyraźnymi niebieskimi tonami. Polubiłam też brudny róż kredki do ust z Revlonu, Just Bitten Kissable Balmstain w kolorze Honey i subtelną czerwień Maybelline Baby Lips w kolorze Cherry Me. Natomiast malinowy róż Catrice Pink Me Up! to chyba moje ulubione odkrycie ostatnich miesięcy.
My recent nail polish choices are also quite predictable - I have been loving Essie's Bahama Mama, the most perfect berry, autumnal colour, Essence Show Your Feet in 08 Divalicious Red - a deep red polish, my favourite pedicure colour of the past months, then Miss Sporty Clubbing Colours in 040 - a really amazing raspberry shade. I also managed to get two polishes that had been on my wishlist for a really long time, the first one is OPI Lincoln Park After Dark, very deep purple, almost black, and the other one is Max Factor 45 Fantasy Fire, a seriously magical top coat polish, this shade is unbelievable. What have you been loving lately?
Moje ostatnie wybory lakierowe są również bardzo przewidywalne - uwielbiam Essie Bahama Mama, idealny kolor na jesień, Essence Show Your Feet w kolorze 08 Divalicious Red - głęboka czerwień, która ostatnio jest jedynym kolorem pojawiającym się na moich stopach, następny w kolejce jest Miss Sporty Clubbing Colours 040 - świetny malinowy kolor. Udało mi się też zdobyć dwa lakiery, na które czaiłam się od bardzo długiego czasu, pierwszym z nich jest OPI Lincoln Park After Dark, bardzo ciemna czerwień, prawie czarna, a drugim jest Max Factor 45 Fantasy Fire, po prostu magiczny top coat, ten kolor jest niesamowity. A Wy co ostatnio lubicie?
LUSH - Let The Good Times Roll
This is such a hyped-up product! It seems everyone just went crazy when Lush decided to bring it back as a part of their permanent line. I was in Berlin in October and I was looking forward to getting some autumn/winter Lush products, Let The Good Times Roll was on the top of my list.
O tym produkcie mówią wszyscy. Blogosfera oszalała, kiedy Lush wprowadził ten peeling do swojej stałej oferty. Byłam w Berlinie pod koniec października i nie mogłam się doczekać wizyty w Lushu, żeby zgarnąć kilka ich jesienno-zimowych produktów. Let The Good Times Roll był na początku listy zakupów.
Every review I had read mentioned the smell - LTGTR supposedly smells like caramel popcorn or like cookies. When I first opened it I was a bit surprised and disappointed - the smell was a bit sour, not in a bad way, but it reminded me more of yogurt than cookies or popcorn. Don't get me wrong, this smell is really nice - warm and sweet, those sour notes just make it fresher. It contains maize flour, cornmeal, corn oil, cinnamon and bits of popcorn.
Każda recenzja LTGTR, do której dotarłam wspominała o zapachu - czyścik rzekomo pachnie jak karmelowy popcorn albo ciasteczka. Kiedy otworzyłam swój słoiczek byłam trochę zaskoczona i rozczarowana - zapach był nieco kwaśny, nie w jakiś zły sposób, ale bardziej przypominał mi jogurt niż ciasteczka czy popcorn. Nie zrozumcie mnie źle, zapach jest naprawdę przyjemny - ciepły i słodki, te kwaskowate nuty po prostu sprawiają, że LTGTR pachnie też stosunkowo świeżo. Czyścik składa się z mąki i kaszy kukurydzianej, oleju kukurydzianego, cynamonu i kawałków popcornu.
I am used to using clay cleansers - Angels on Bare Skin and Herbalism work great for my skin, so when I used LTGTR for the first time I was disappointed again. It left my skin feeling greasy (corn oil!) and definitely not cleansed. One day I used it after a clay mask and it worked great - clay masks can leave my skin feeling a bit tight and dry and LTGTR takes all that away, it leaves a slight film on the skin, but it doesn't feel dirty at all. But most of the time I use it simply as a scrub - I wash my face using a very gentle gel and then use a bit of LTGTR. Used on a clean face it works great, it gently buffs away the dead skin and gives that extra bit of moisture and protection that my skin needs when it's cold outside.
Jestem przyzwyczajona do używania glinkowych czyścików do twarzy - Angels on Bare Skin i Herbalism bardzo się z moją twarzą polubiły, dlatego kiedy po raz pierwszy użyłam LTGTR byłam znowu rozczarowana. Miałam wrażenie, że moja twarz jest nadal brudna i czuć na niej było tłusty film (to pewnie ten olej kukurydziany). Któregoś dnia użyłam go po zmyciu maseczki glinkowej - takie maseczki czasami mocno ściągają i wysuszają moją skórę, a dzięki LTGTR nic takiego się nie dzieje, na skórze zostaje ten delikatny film, ale już nie mam wrażenia, że skóra jest niedoczyszczona. Najczęściej używam tego czyścika po prostu jako peelingu - myję twarz jakimś delikatnym żelem, a później używam odrobinę LTGTR. Na czystej twarzy działa fantastycznie, delikatnie złuszcza martwy naskórek i daje mojej skórze odrobinę więcej nawilżenia i ochrony, której potrzebuję, kiedy na dworze jest zimno.
Soap&Glory - The Breakfast Scrub
When it gets colder outside I love surrounding myself with warm, spicy scents - there are scented candles all over our apartment, I bake apple pies and drink a lot of apple-cinnamon tea, so a maple scented body scrub definitely piqued my interest.
Kiedy na dworze robi się chłodniej uwielbiam otaczać się ciepłymi, korzennymi zapachami - w naszym mieszkaniu jest pełno świeczek zapachowych, piekę szarlotki i piję litry jabłkowo-cynamonowej herbaty, więc peeling do ciała o zapachu syropu klonowego bardzo mnie zainteresował.
Soap&Glory products are all over YouTube and beauty blogs, everyone raves about the scents and cute, slightly retro packaging. I wanted to try something too and finally I decided to get one of their body scrubs, The Breakfast Scrub sounded just perfect for autumn and winter.
O produktach Soap&Glory mówi się dużo zarówno na YouTube jak i na różnych blogach urodowych, wszyscy zachwycają się zapachami i słodkimi retro opakowaniami. Bardzo chciałam sama czegoś spróbować i ostatecznie zdecydowałam się na jeden z ich peelingów do ciała, The Breakfast Scrub wyglądał na najlepszą opcję na jesień/zimę.
This product is amazing - very dense (nothing spills!), easy to use, sticks to my wet skin well so nothing goes to waste. It's pretty coarse and it contains salt, so it might irritate sensitive skin, especially if you have any cuts or scratches. It works great, it leaves my skin extremely soft and not overly dry. And the scent! It's amazing - pure maple syrup, slightly woody and smoky, sweet and warm.
To świetny produkt - gęsty (nic się nie rozlewa!), łatwy w użyciu, dobrze "czepia się" mokrej skóry, więc nic się nie marnuje. Jest dosyć gruboziarnisty i zawiera sól, dlatego może podrażniać delikatną skórę, zwłaszcza jeśli mamy jakieś zacięcia lub zadrapania. Działa świetnie - sprawia, że moja skóra jest bardzo miękka i niezbyt przesuszona. A ten zapach! Cudo - czysty syrop klonowy, nieco drzewny, dymny, słodki i ciepły.
It is not the cheapest scrub in the world and the ingredients could also be better, but the smell and the results make up for everything. Oh, and the texts on the packaging are hilarious!
Nie jest to najtańszy peeling na świecie, skład też nie powala, ale zapach i efekty wszystko wynagradzają. A teksty na opakowaniu są rozbrajające!