I just loved autumn this year, it was simply perfect in every way, and there were some beauty products that made me enjoy those colder days even more.
Jesień w tym roku była cudowna pod każdym względem, a oto kilka kosmetyków i drobiazgów, które jeszcze bardziej uprzyjemniły mi te zimniejsze dni.
I am all about cozy, warm scents in autumn and winter - anything spicy and/or sweet is welcome, so when I saw Farmona's new (at least for me) body butter in Apple Pie I knew I had to try it. It really smells like an apple pie - it has the smell of a sweet, fruity apple combined with sweet, warm crust, sweet cream and a hint of cinnamon - pure happiness, coziness and amazingness. Oh, and it works great too! My skin is soft, moisturized and smells great for hours. Soap&Glory's Breakfast Scrub smells amazing too - it's pure maple syrup, woody, smoky, sweet and comforting. Batiste Dry Shampoo in Cherry doesn't have a very autumnal scent, but I fell in love with how it works - my hair is very fine and oily and I have to wash it every single day, but thanks to this product I can make my hair look presentable if I can't take a shower in the morning. And the volume it gives is also great!
Then I have two Lush products. Tea Tree Water is a nice toner, it is slightly antibacterial and I think it really works, my skin has been quite clear and blemish-free lately. And then as a delicate scrub I've been using Let The Good Times Roll.
And then my biggest hair care discoveries - a wooden comb from The Body Shop, great for brushing wet hair, and Tangle Teezer.
Jesienią i zimą uwielbiam ciepłe, przytulne zapachy - chętnie przygarniam wszystko, co ma korzenny i/lub słodki zapach, więc kiedy zobaczyłam nowe (przynajmniej dla mnie) masło do ciała Farmony o zapachu szarlotki, wiedziałam, że muszę je wypróbować. Masło naprawdę pachnie jak ciasto z jabłkami - słodkie, owocowe nuty jabłek połączone ze słodkim, ciepłym zapachem ciasta, słodką śmietaną i odrobiną cynamonu - czyste szczęście i prawdziwe cudo. Ach, działa równie świetnie! Moja skóra jest po nim mięciutka, nawilżona i świetnie pachnie przez kilka godzin. Peeling do ciała Soap&Glory The Breakfast Scrub również pachnie nieziemsko - to czysty syrop klonowy, drzewny, dymny, słodki i niesamowicie przyjemny. Suchy szampon Batiste w wersji wiśniowej nie ma bardzo jesiennego zapachu, ale zakochałam się w jego działaniu - moje włosy są bardzo cienkie i szybko się przetłuszczają, dlatego muszę je myć codziennie, ale dzięki temu produktowi moje włosy da się doprowadzić do względnego porządku w te dni, kiedy nie mam czasu na poranny prysznic. Do tego dodaje moim włosom niesamowitej objętości!
Następne w kolejce są dwa produkty Lusha. Tea Tree Water to bardzo przyjemny tonik, delikatnie antybakteryjny i myślę, że faktycznie działa, moja skóra jest od jakiegoś czasu wyjątkowo oczyszczona i wolna od wszelkich niespodzianek. Drugi produkt to delikatny peeling do twarzy, Let The Good Times Roll. I jeszcze dwie rzeczy do włosów - drewniany grzebień z The Body Shop, świetny do rozczesywania mokrych włosów, oraz słynny Tangle Teezer.
I've been obsessed with purple tones in lipsticks, just as I expected M.A.C Plumful has been my absolute favourite everyday colour for this season, I've been wearing it a lot. I tried to find a more vibrant version of this colour and Maybelline Color Whisper in Mad For Magenta was the perfect choice. Essence Wear Berries! is another purple lipstick with very distinct blue undertones. I also like the dusky pink of Revlon's Just Bitten Kissable Balmstain in Honey and the very delicate red of Maybelline's Baby Lips in Cherry Me. Raspberry pink of Catrice's Pink Me Up! was one of my favourite discoveries this season.
Przez ostatnie miesiące miałam fioła na punkcie śliwkowych odcieni szminek, tak jak przewidywałam M.A.C Plumful był moim absolutnym faworytem jeśli chodzi o jesienne kolory na co dzień, nosiłam go naprawdę często. Próbowałam też znaleźć nieco żywszę wersję tego koloru i Maybelline Color Whisper w odcieniu Mad For Magenta był idealnym wyborem. Essence Wear Berries! to kolejna fioletowa szminka z bardzo wyraźnymi niebieskimi tonami. Polubiłam też brudny róż kredki do ust z Revlonu, Just Bitten Kissable Balmstain w kolorze Honey i subtelną czerwień Maybelline Baby Lips w kolorze Cherry Me. Natomiast malinowy róż Catrice Pink Me Up! to chyba moje ulubione odkrycie ostatnich miesięcy.
My recent nail polish choices are also quite predictable - I have been loving Essie's Bahama Mama, the most perfect berry, autumnal colour, Essence Show Your Feet in 08 Divalicious Red - a deep red polish, my favourite pedicure colour of the past months, then Miss Sporty Clubbing Colours in 040 - a really amazing raspberry shade. I also managed to get two polishes that had been on my wishlist for a really long time, the first one is OPI Lincoln Park After Dark, very deep purple, almost black, and the other one is Max Factor 45 Fantasy Fire, a seriously magical top coat polish, this shade is unbelievable. What have you been loving lately?
Moje ostatnie wybory lakierowe są również bardzo przewidywalne - uwielbiam Essie Bahama Mama, idealny kolor na jesień, Essence Show Your Feet w kolorze 08 Divalicious Red - głęboka czerwień, która ostatnio jest jedynym kolorem pojawiającym się na moich stopach, następny w kolejce jest Miss Sporty Clubbing Colours 040 - świetny malinowy kolor. Udało mi się też zdobyć dwa lakiery, na które czaiłam się od bardzo długiego czasu, pierwszym z nich jest OPI Lincoln Park After Dark, bardzo ciemna czerwień, prawie czarna, a drugim jest Max Factor 45 Fantasy Fire, po prostu magiczny top coat, ten kolor jest niesamowity. A Wy co ostatnio lubicie?
mmm zakochałam się w Twoich pomadkach :)
ReplyDeletenic z tych kosmetyków nie miałam, a szczotka TT mnie długo kusiła
ReplyDeleteTeż mam fioła na punkcie ciemnych, winnych pomadek i lakierów do paznokci.
ReplyDelete