Alverde Clear (face mask and cleanser)


I have mentioned it a lot - I really like clay in face masks and cleansers, so when I was looking for things to get in German dm drugstore I thought that the Clear range (aimed at breakout prone skin with impurities) sounded quite cool. I decided to get an exfoliating face mask and a cleanser.

Wielokrotnie pisałam o tym, że bardzo lubię glinkę w maseczkach i czyścikach do twarzy, dlatego kiedy tworzyłam listę zakupów, którą zabierałam ze sobą do niemieckiej drogerii dm w oko wpadła mi seria Clear (skierowana do zanieczyszczonej skóry ze skłonnością do wyprysków), ostatecznie kupiłam maseczkę do twarzy z peelingiem i krem-żel do mycia twarzy.


I am used to natural cleansers and I quite like when the products used on my face don't lather up - so that was a plus. The consistency wasn't surprising either - it's something between a gel and a cream. The colour is a bit disappointing and the smell is very oily - of course those are not the most important qualities in a cleanser, but it would be nicer if it didn't look like the content of a kid's diaper and didn't smell like vitamin E pills. But the product is very gentle, it cleanses well and doesn't leave my skin dry or irritated. It contains a lot of natural oils, but it's easy to rinse off and the skin doesn't feel greasy after using it. I haven't noticed any anti-breakout qualities. It's one of those products I use in the morning, so I have never checked if it can remove make-up, I think it could be too gentle for that. It is around 2-3 euros for 100ml.

Jestem przyzwyczajona do naturalnych produktów do mycia twarzy i nawet lubię to, że nie wytwarzają one piany, dlatego dla mnie to plus tego żelu. Konsystencja również nie zaskakuje - to coś pomiędzy żelem a kremem. Kolor rozczarowuje a zapach moim zdaniem jest bardzo przypomina zapach oleju - oczywiście nie są to dwie najważniejsze cechy żelu do mycia twarzy, ale fajnie by było używać czegoś, co nie wygląda jak zawartość pieluszki i pachnie lepiej niż kapsułki z witaminą E. Jeśli chodzi o działanie, to żel jest bardzo delikatny, ładnie oczyszcza skórę, nie podrażnia jej ani nie wysusza. W składzie jest wiele naturalnych olejków, ale żel bez problemu spłukuje się z twarzy, a skóra po nim nie jest tłusta. Jednak nie zauważyłam żadnych anty-wypryskowych właściwości. To jeden z tych produktów, które towarzyszą mi rano pod prysznicem, dlatego nigdy nie sprawdzałam, czy żel poradzi sobie z makijażem - strzelam, że nie, wydaje się zbyt delikatny. Kosztuje ok. 2-3 euro za 100ml.

Face mask on the left, cleanser on the right
Maseczka do twarzy po lewej, żel-krem do mycia twarzy po prawej
I used the face mask a couple of times and it was quite ok - I left it on my skin for about 10 minutes and then used it as a gentle scrub while rinsing it off. Then I noticed that I get the exact same effect when I use it as a face wash. I don't use it as a face mask anymore, it's in my shower and I use it when I feel like my face could use a nice, gentle scrub. The exfoliating particles are tiny, but they are enough to make my skin really soft and smooth and then because of the clay my face feels really clean. I don't think that it helped with reducing or preventing breakouts though. The face mask contains alcohol, but it didn't irritate my skin. The consistency is a bit thicker than the gel and the smell is also much more pleasant. I might repurchase it the next time I am near a dm drugstore! It is also around 2-3 euros for 50ml.

Maseczki użyłam kilka razy i była niezła - nakładałam ją na twarz na ok. 10 minut i masowałam twarz przy spłukiwaniu. Później zauważyłam, że podobne efekty daje używanie maseczki jako żelu do mycia twarzy, dlatego maseczka nie jest już przeze mnie używana zgodnie ze swoim przeznaczeniem, stoi pod prysznicem i używam jej zawsze wtedy, kiedy czuję, że mojej twarzy przydałby się delikatny peeling. Drobinki peelingujące są maleńkie, ale wystarczają do tego, żeby moja skóra była gładka i miękka, a dzięki glince czuję, że skóra jest świetnie oczyszczona. Jednak nie sądzę, żeby wpływała na liczbę wyprysków lub zapobiegała ich powstawaniu. W składzie maseczki jest alkohol, ale mnie nie podrażnił. Maseczka jest gęstsza niż żel, zapach też jest o wiele przyjemniejszy. Przy kolejnej wizycie w dm prawdopodobnie kupię tę maseczkę ponownie! Podobnie jak żel kosztuje ona około 2-3 euro za 50ml.

Cleanser/żel do mycia twarzy:
Aqua, Zea Mays Oil, Sorbitol, Coco Glucoside, Loess, Sodium Cocoyl Glutamate, Disodium Cocoyl Glutamate, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Xanthan Gum, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil*, Cimicifuga Racemosa Root Extract, Vaccinium Myrtillus (Bilberry) Extract, Saccharum Officinarum (Sugar Cane) Extract, Citrus Medica Limonum (Lemon) Extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract, Acer Saccharum (Sugar Maple) Extract, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Levulinic Acid, p-Anisic Acid, Sodium Levulinate, Alcohol, Tocopherol, Citric Acid, Parfum**, Citronellol**, Linalool** 
Face Mask/maseczka do twarzy:
Aqua, Alcohol, Sorbitol, Zea Mays Oil, Loess, Glycerin, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil *, Glyceryl Stearate Citrate, Glyceryl Stearate, Myristyl Alcohol, Magnesium Aluminium Silicate, Prunus Armeniaca (Apricot) Seed Powder, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil *, Zinc PCA, Cimicifuga Racemosa Root Extract, Vaccinium Myrtillus (Bilberry) Extract, Saccharum Officinarum (Sugar Cane) Extract, Citrus Medica Llmonum (Lemon) Extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract, Acer Saccharum (Sugar Maple) Extract, Hellanthus Annuus (Sunflower) Seed Oil *, Cetearyl Glucoside, Cetearyl Alcohol, Xanthan Gum, Stearic Acid, Palmitic Acid, Tocopherol, Sodium Hydroxide, Parfum **, Citronellol **, Llnalool **, Cl 77891, Cl 77492, Cl 77499, Cl 77491

Jeśli chcecie dodać mojego bloga do obserwowanych możecie to zrobić klikając TUTAJ, bo niestety gadżet obserwatorów nie działa na mojej stronie. Możecie mnie też znaleźć na instagramie :)

Rossmann -49% (foundations, powders, blushes, concealers)


During the weekend I found out that one of the drugstores is going to have a huge discount (-49%) on make up - first week is going to be all about foundations, powders, blushes and concealers, then mascaras and eyeshadows, and lastly lip and nail products. I am running out of my foundation and I thought it would be the perfect time to get something new and try it for less. I went to Rossmann on Tuesday and after a lot of browsing, testing and trying I picked up Rimmel BB Cream Matte 9-in1. I haven't tried it yet so we will see how it goes. I also picked up Rimmel Stay Matte powder, I like it and I know I will use it up.

W weekend dowiedziałam się, że Rossmann będzie miał promocję -49% na makijaż - w pierwszym tygodniu na podkłady, pudry, róże i korektory, później na tusze do rzęs i cienie, a na końcu na produkty do ust i do paznokci. Kończy mi się podkład, uznałam więc, że to świetny czas na to, żeby wypróbować coś nowego za mniej. Do Rossmanna trafiłam we wtorek i po długim oglądaniu, testowaniu i próbowaniu zdecydowałam się na Rimmel BB Cream Matte 9-in1. Jeszcze go nie używałam, więc zobaczymy jak się u mnie sprawdzi. Chwyciłam też puder Stay Matte Rimmela, wiem, że go zużyję, a w promocji był naprawdę tani.


There were some other nice offers too so I ended up picking up a mattifying face cream and Alterra lip balm. I can't wait to try it all and most of all I can't wait for the next weeks - I already have a nice shopping list ready ;)

W Rossmannie było też kilka innych fajnych promocji, ostatecznie wyszłam więc ze sklepu z matującym kremem do twarzy i z balsamem do ust Alterry. Nie mogę się doczekać chwili, w której wszystko wypróbuję no i oczywiście nie mogę się doczekać kolejnych tygodni - mam już przygotowaną listę zakupów ;) Byłyście już w Rossmannie? Kupiłyście coś? Jeśli tak to co? 



Jeśli chcecie dodać mojego bloga do obserwowanych możecie to zrobić klikając TUTAJ, bo niestety gadżet obserwatorów nie działa na mojej stronie. Możecie mnie też znaleźć na instagramie :)

Glorified Trash - Mid-April Empties!



My empties bag was full to the brim so it's time for another empties post!

Moja torba z denkiem była pełna po brzegi, więc czas na kolejną porcję pustych opakowań!


Hair care - 3 shampoos, 2 conditioners and 2 hair masks that we actually use as conditioners too. Usual stuff - Alterra shampoo in Papaya & Bamboo and their aloe vera and pomegranate hair mask, then a new favourite - Green Pharmacy Nettle shampoo, I love the smell and I think it's a bit more gentle than Alterra shampoos. Balea Glossy Blond conditioner was quite decent, I will definitely buy more Balea hair care when I am in Germany, but I won't get Garnier's conditioner with vanilla and papaya - the smell is nice, but the product is quite watery, I think I need something more nourishing than that. I wanted to try a new version of Kallos hair mask (I have used their Latte mask before) and Jasmine smells nice and works as well as Latte, I want to try all the orher scents now!

Pielęgnacja włosów - 3 szampony, 2 odżywki i 2 maski do włosów, które tak naprawdę służą nam za odżywki. Stali bywalcy denka - szampon Alterry, tym razem wersja z papają i bambusem i maska z granatem i aloesem, później moi nowi ulubieńcy - szampony z pokrzywą Green Pharmacy, bardzo podoba mi się ich zapach i mam wrażenie, że są trochę delikatniejsze od szamponów Alterry. Odżywka Balea Glossy Blond była całkiem przyzwoita, na pewno kupię jeszcze jakieś produkty do włosów Balei przy okazji wizyty w Niemczech, za to na pewno nie kupię już odżywki Garniera z wanilią i papają - zapach jest bardzo przyjemny, ale sama odżywka jest bardzo rzadka, mam wrażenie, że moje włosy potrzebują czegoś bardziej odżywczego. Bardzo lubię maski Kallosa, chciałam wypróbować jakąś inną wersję zapachową (wcześniej miałam Latte) i padło na Jasmine - zapach świetny, działanie fajne, teraz chcę mieć wszystkie inne zapachy!


Random stuff from my shower: Lirene "shower olive" was a really nice, dense shower gel, because of its consistency it lasted for a really long time, the smell was very pleasant. Alverde facial cleanser was also a very nice product, extremely gentle, definitely suitable for sensitive skin. I was using it in the mornings so I don't know if it could remove make-up. Soap & Glory Breakfast Scrub was one of my favourite discoveries last year - I loved the smell, I loved how soft my skin was after using it. Perfection! And then an old favourite - Angels on Bare Skin by Lush. I can't get enough of that stuff!

Inne rzeczy wyniesione spod prysznica: Żel+oliwka pod prysznic Lirene był całkiem przyjemnym, gęstym żelem pod prysznic, a przez tę gęstą konsystencję starczył naprawdę na bardzo długo, zapach też był bardzo fajny. Emulsja do mycia twarzy Alverde też się u mnie sprawdziła, to bardzo delikatny produkt do mycia twarzy, idealny do wrażliwej cery. Używałam go rano, nie wiem więc jak sobie radzi ze zmywaniem makijażu. Breakfast Scrub Soap & Glory to jedno z moich ulubionych odkryć minionego rou - zapach jest przecudowny, działanie też świetne. Ideał! No i stary znajomy - Angels on Bare Skin Lusha. Nigdy nie będę miała dość tego czyścika!


This is just crazy - I have 5(!) body butters in my empties this month. I mentioned all of them before - Dream Cream by Lush was a bit disappointing, but still quite decent, The Body Shop Blueberry body butter saved my skin this winter, Organique body balms are great when my skin needs some extra protection and care (I used up the "milk" version), and Green Pharmacy rose and green tea body butters were very good and I will definitely want to try some other versions of this product.

Natomiast to jest po prostu czystym szaleństwem - w moim denku w tym miesiącu jest 5(!) maseł do ciała. O wszystkich już kiedyś pisałam - Dream Cream Lusha był lekkim rozczarowaniem, ale tak czy siak jest to dobry produkt, masło jagodowe The Body Shop uratowało mi tej zimy skórę (dosłownie!), balsamy na bazie masła shea Organique są świetne kiedy moja skóra potrzebuje trochę dodatkowej opieki i ochrony (zużyłam "mleczną" wersję), a masła Green Pharmacy w wersji różanej i w wersji z zieloną herbatą były tak fajne, że na pewno będę chciała wypróbować pozostałe warianty zapachowe.


My skin loved Sylveco's light cream with sea-buckthorn in the winter, I will definitely repurchase it at some point, probably when it gets colder again (let's not think about it now). I mentioned the 40 Carrots eye gel here, it was a huge disappointment and I will never buy it again, it's far too harsh for my eye area. Then the second tube of Kamill hand cream, I still love the smell and I think it is one of the nicest hand creams I have used lately, lovely! And then some all time favourites - incredible Max Factor 2000 Calorie mascara, Rimmel Stay Matte powder and Lilibe cotton pads.

Moja skóra zimą bardzo dobrze reagowała na Lekki Krem Rokitnikowy Sylveco, na pewno kupię go jeszcze raz, prawdopodobnie wtedy, kiedy znowu zacznie się robić chłodniej (ale nie myślmy o tym teraz). O żelu pod oczy 40 Carrots pisałam tutaj, był totalną porażką i wielkim rozczarowaniem, na pewno go już nigdy nie kupię, moja skóra jest zbyt wrażliwa na tego typu produkty. Kolejna tubka kremu do rąk Kamill, zapach nadal bardzo mi się podoba i mam wrażenie, że to jeden z fajniejszych kremów do rąk, jakich ostatnio używałam, jest świetny! Na koniec kilku absolutnych ulubieńców - świetny tusz Max Factor 2000 Calorie, puder Stay Matte Rimmela i płatki kosmetyczne Lilibe.

Jeśli chcecie dodać mojego bloga do obserwowanych możecie to zrobić klikając TUTAJ, bo niestety gadżet obserwatorów nie działa na mojej stronie. Możecie mnie też znaleźć na instagramie :)

Green Pharmacy - Tea Tree and Green Clay Body Butter


In the past months it became very obvious that my skin doesn't react well to mineral oil in body butters and lotions, unfortunately "paraffinum liquidum" is probably one of the most popular ingredients in body care products. At the same time I noticed that body butters with shea butter (such as The Body Shop body butters) work great for me, so this is what I started looking for in body care. I found Green Pharmacy body butters (I mentioned the rose version here) and the one with tea tree and green clay was quite intriguing since I had never tried any body lotion with clay - and I do like clay in skincare, so why not try it in body care?

W ciągu ostatnich miesięcy stało się oczywiste, że moja skóra źle reaguje na olej mineralny w masłach i balsamach do ciała, niestety "paraffinym liquidum" to chyba jeden z najpopularniejszych składników w produktach do ciała. Jednocześnie zauważyłam, że masła na bazie masła shea (np. takie jak masła The Body Shop) świetnie się sprawdzają na mojej skórze, dlatego zaczęłam szukać tego typu kremów. W Rossmannie zauważyłam masła Green Pharmacy (o wersji różanej pisałam tutaj) i to w wersji Drzewo Herbaciane i Zielona Glinka mocno mnie zaintrygowało, bo nigdy nie miałam masła do ciała z glinką - a bardzo lubię glinkę w pielęgnacji twarzy, więc dlaczego nie wypróbować jej w produktach do ciała?


The texture of this body butter is really interesting, it's like a thick mousse and because of the clay it is quite matte and powdery on the skin, but it's not drying at all. It might not be enough for extremely dry skin, but my skin is quite ok right now and the body butter was nourishing and moisturizing enough for me.

Formuła tego masła jest bardzo ciekawa, to coś na kształt bardzo gęstej pianki, a ze względu na zawartość glinki masło jest jakby matowe i pudrowe na skórze, ale jej nie wysusza. Może nie będzie wystarczająco odżywcze i nawilżające dla bardzo suchej i wymagającej skóry, ale moja skóra ma się ostatnio całkiem dobrze i taka porcja pielęgnacji jej wystarczała.


I really like the packaging, I like the price and the fact, that it's easily available in many drugstores. The thing that I don't really like is the smell - it's this typical green tea smell found in cosmetics, it kind of reminds me of cheap air fresheners and it's not something I like to smell on my skin. But of course it's very personal and I can imagine a lot of people actually quite like the way it smells.

Podoba mi się opakowanie, cena (ok. 10zł za 200ml) i to, że można to masło znaleźć w wielu drogeriach. Natomiast nie podoba mi się zapach - to taki typowo kosmetyczny zapach zielonej herbaty, który trochę przypomina mi tanie odświeżacze powietrza, a to nie jest coś, co chciałabym czuć na swojej skórze. Oczywiście jest to moje odczucie i jestem pewna, że znajdzie się sporo osób, którym ten zapach bardzo się podoba.

Ingredients/Skład:
Aqua, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cyclopentasiloxane, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Ethylhexyl Stearate, C12-15 Alkyl Benzoate, Glyceryl Stearate, Melaleuca Alternifolia Leaf Extract, Illilit, Tocopheryl Acetate, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Parfum, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Hexyl Cinnamal, Linalool, Limonene, Geraniol, CI 19140, CI 42090

Jeśli chcecie dodać mojego bloga do obserwowanych możecie to zrobić klikając TUTAJ, bo niestety gadżet obserwatorów nie działa na mojej stronie. Możecie mnie też znaleźć na instagramie :)

NOTD: Essence - Off To Miami!


I really like coral nail polish for spring and summer, but at the same time I am always worried if it is going to look ok with my skin tone. I already have some pretty coral shades but because of the fact that some warm, peachy, salmony colours can make my hands look very unhealthy I tend to reach for cheaper polish in this colour range. I really want to get Essie Cute As A Button but I wanted to find something similar first to make sure it looks ok on me - I looked around the drugstore and decided that Essence Off To Miami! is probably the closest dupe for that.

Wiosną i latem bardzo mnie ciągnie do koralowych lakierów, ale zawsze zastanawiam się czy dany odcień będzie dobrze wyglądał na moich dłoniach. Mam już kilka sprawdzonych i świetnych koralowych lakierów, ale ze względu na to, że niektóre ciepłe, brzoskwiniowe, łososiowe kolory sprawiają, że moje ręce wyglądają mocno niezdrowo wolę wybierać tańsze lakiery w tych odcieniach. Ostatnio mam ogromną ochotę na Essie Cute As A Button, ale chciałam najpierw znaleźć coś podobnego i sprawdzić, czy to odcień dla mnie - rozejrzałam się po drogerii i najbliższym odpowiednikiem, który mogłam znaleźć był lakier Essence Off To Miami!.


I really like Essence nail polish line, it rarely disappoints - I like the thick brush, the price and the colour selection. This polish is quite opaque (I always apply 3 coats anyway), smooth and creamy. It didn't stain my nails and I wore it for 4 days - there was a bit of chipping, but nothing crazy. The colour itself is really pretty, in the bottle it looks quite pink, but on the nail it gets a bit darker and much warmer, it's coral with orange undertones. I like it a lot and I think I will wear it very often, especially in the summer.

Bardzo lubię lakiery Essence, rzadko kiedy mnie rozczarowują - lubię ich szerokie pędzelki, cenę i wybór kolorów. Ten całkiem nieźle kryje (a ja i tak zawsze nakładam 3 warstwy), jest kremowy i łatwy w aplikacji. Nie zabarwił mi paznokci i utrzymał się na nich przez 4 dni - pojawiło się kilka odprysków, ale nie było tragedii. Kolor sam w sobie jest bardzo ładny, w buteleczce wypada trochę różowo, bo na paznokciach jest już zarówno ciemniejszy jak i cieplejszy, to taki koral z pomarańczowymi tonami. Bardzo mi przypasował i na pewno często go będę nosić, zwłaszcza latem.



Jeśli chcecie dodać mojego bloga do obserwowanych możecie to zrobić klikając TUTAJ, bo niestety gadżet obserwatorów nie działa na mojej stronie. Możecie mnie też znaleźć na instagramie :)

TK Maxx finds


Visiting TK Maxx is always an adventure, I never know what I am going to find there. Those are some of my latest purchases, three things - one hit, one average product and one hit.

Wizyta w TK Maxx to zawsze przygoda, nigdy nie wiem na co tam trafię. Dzisiaj pokażę Wam trzy rzeczy, które ostatnio tam kupiłam - jedna jest hitem, jedna przeciętniakiem, a jedna totalną pomyłką. 




I enjoy testing new eye creams or gels and 40 Carrots Retinol-Rich Skin Care Carrot + Cucumber Eye Gel looked very promising. I thought it would be a nice product to use during the day as it promises to brighten and "wake up tired looking eyes" and even out skin tone. I had never tried any eye product with retinol so I was curious if it really can minimize the fine lines around my eyes too. Of course the fact that it is paraben free and contains quite a lot of interesting ingredients such as banana flower extract, carrot root extract, carrot juice and cucumber oil was also promising. But the moment I used it for the first time I was extremely disappointed. The gel has a strong alcohol smell and it can't be applied too close to the eyes or it will sting like crazy. I need my eye creams to be gentle enough to be used on the eyelids and close to the eyes so this product is definitely not for me. I also don't think it brightens or evens out the skin, it doesn't smooth wrinkles either. It's not for me.

Lubię testować nowe kremy lub żele do oczu a 40 Carrots Retinol-Rich Skin Care Carrot + Cucumber Eye Gel wyglądał bardzo obiecująco. Myślałam, że będzie to fajny produkt na dzień, bo producent obiecuje rozjaśnienie i rozbudzenie zmęczonych oczu i wyrównanie kolorytu skóry. Nigdy nie miałam żadnego kremu pod oczy z retinolem, byłam ciekawa czy faktycznie zredukuje on drobne zmarszczki wokół oczu. Zachęcające było też to, że krem nie ma parabenów, zawiera za to kilka ciekawych składników takich jak wyciąg z kwiatu banana, wyciąg z korzenia marchewki, sok marchewkowy i olej ogórkowy. Ale po pierwszym użyciu byłam mocno rozczarowana. Żel ma mocny zapach alkoholu i nakładany blisko oczu strasznie piecze. Moje kremy muszą być na tyle delikatne, żebym mogła ich używać na powiekach i bardzo blisko oczu, dlatego ten produkt jest nie dla mnie. Nie zauważyłam też rozjaśnienia ani wyrównania kolorytu skóry, drobne zmarszczki też wyglądają dokładnie tak jak wcześniej. Ten żel jest nie dla mnie.




Dead Sea Treatment Aloe Vera Night Cream from Spa Cosmetics is a pretty decent night cream. I bought it mostly because I had never tried any skincare products from Israel and I needed a new night cream anyway. Aloe Vera juice is the second ingredient, but all the other extracts and oils are much closed to the end of the ingredient list, I wish at least the Dead Sea salt was higher up on the list. The cream is much lighter and more watery than what I expected from a "night treatment", but it is very moisturizing and gentle, it doesn't irritate my skin, in the mornings my face is soft and the skin feels well nourished. It's aimed at normal and dry skin, but it's not too heavy for my combination/oily skin. It has quite a strong scent, at first I liked it, but now it's the main reason why I don't reach for it as often - it's fresh and creamy, but at the same time quite annoying. It's not a bad product, but it's not amazing either.

Dead Sea Treatment Aloe Vera Night Cream firmy Spa Cosmetics to całkiem przyzwoity krem na noc. Kupiłam go głównie dlatego, że nigdy wcześniej nie miałam żadnego kremu z Izraela, poza tym i tak potrzebowałam nowego kremu na noc. Sok z aloesu jest drugim składnikiem na liście, ale wszystkie pozostałe ekstrakty i olejki są już bliżej końca listy, szkoda, że chociaż soli z Morza Martwego nie ma wyżej w składzie. Krem jest o wiele lżejszy i wodnisty niż oczekiwałam od "nocnej kuracji", ale na skórze sprawdza się fajnie, jest mocno nawilżający i delikatny, nie podrażnia mojej skóry, a rano jest ona miękka i odżywiona. Krem jest teoretycznie przeznaczony do skóry normalnej i suchej, ale nie zapchał mojej mieszanej/tłustej skóry. Zapach kremu jest dość mocny, na początku go lubiłam, ale teraz jest to główny powód, dla którego wybieram wieczorami inne kremy - jest to niby typowo kremowy, świeży zapach, który jednocześnie mocno mnie już teraz irytuje. Nie jest to zły produkt, ale nie jest też jakoś wyjątkowo fajny. 



And then, of course, a candle! I have found some pretty amazing candles in TK Maxx and this one is one of the nicest smelling ones. It's DW Home candle in Sweet Pea and Gardenia and it smells like the sweetest, fruity bubble gum. The scent is very, very strong and the packaging is beyond adorable. I think this is the most perfect spring candle.

Do you like TK Maxx? Have you found any special products there lately? Do you like shopping there?

Na koniec oczywiście świeczka! Do tej pory udało mi się znaleźć kilka świetnych świeczek w TK Maxx a ta jest jedną z najfajniejszych. Świeczka DW Home o zapachu słodkiego groszku i gardenii pachnie jak najsłodsza owocowa guma balonowa. Zapach jest bardzo, bardzo mocny a opakowanie niesamowicie urocze. To idealna świeczka na wiosnę, jest cudowna! 

Lubicie TK Maxx? Znalazłyście tam ostatnio coś ciekawego? Lubicie tam robić zakupy?

Jeśli chcecie dodać mojego bloga do obserwowanych możecie to zrobić klikając TUTAJ, bo niestety gadżet obserwatorów nie działa na mojej stronie. Możecie mnie też znaleźć na instagramie :)

NYX Mega Shine Lip Gloss - 160 Tea Rose


I used to be obsessed with lip gloss, at times I would carry at least 10 of them in my bag. Then I discovered lipsticks and lip stains and fell in love with them and for a while I didn't have a single lip gloss in my make up bag. And then I got NYX Mega Shine Lip Gloss in 160 Tea Rose for Christmas. I started using it about a month ago and I really like it!

Kiedyś miałam fioła na punkcie błyszczyków, czasami potrafiłam mieć ich co najmniej 10 w torebce. Później odkryłam szminki i stainy i totalnie się w nich zakochałam, w efekcie przez dłuższy czas nie miałam w swojej kosmetyczce ani jednego błyszczyka. Aż tu nagle NYX Mega Shine Lip Gloss w kolorze 160 Tea Rose wylądował u mnie pod choinką. Zaczęłam go używać jakiś miesiąc temu i bardzo się polubiliśmy!



Let's start with the packaging. It's definitely simple, but at the same time it's cute and girly. I like the little bow and I like the "click" when I close the packaging. I also like the smell - it's cherry combined with marzipan, it's very sweet but not overpowering. The formula is also nice - it's dense but not sticky, glossy but not glittery, very smooth and creamy. It stays on my lips for 4-5 hours if I don't eat and drink.

Zacznijmy od opakowania - jest bardzo proste, ale jednocześnie urocze i dziewczęce. Śliczna jest mała kokardka na zakrętce, fajnie, że przy zamknięciu mamy kliknięcie. Zapach też jest świetny - wiśnia z marcepanem, jest słodko, ale nie mdląco. Formuła błyszczyku także przypadła mi do gustu - gęsta ale nie lepiąca, błyszcząca ale bez brokatu, bardzo gładka i kremowa. Na moich ustach utrzymuje się bez jedzenia i picia ok. 4-5 godzin.



Tea Rose is a very nice pink shade. It's not a bright colour, but it's also not the most delicate and subtle shade either. It looks fresh and natural, it brightens my face, I think it's a perfect everyday spring shade for many skin tones. It is quite opaque and it looks great even after a couple of hours.

Tea Rose ma uroczy różowy odcień. Nie jest to bardzo żywy kolor, ale nie jest też jakoś specjalnie delikatny i subtelny. Wygląda świeżo i naturalnie, bardzo ładnie ożywia twarz, myślę, że to świetny kolor na co dzień, który sprawdzi się przy wielu różnych karnacjach. Błyszczyk ma całkiem niezłe krycie i wygląda przyzwoicie nawet po paru godzinach. Jest do kupienia w Douglasach i kosztuje 29zł.




Jeśli chcecie dodać mojego bloga do obserwowanych możecie to zrobić klikając TUTAJ, bo niestety gadżet obserwatorów nie działa na mojej stronie. Możecie mnie też znaleźć na instagramie :)