Rose Attack!


I used to dislike the scent of roses - in my head it was associated with elderly people and rosewood rosaries. It was the opposite of anything fresh, girly and modern. And then one day I decided to give roses a try, starting with a cheap and amazing toner - rose water. Something must have clicked in my head because after a while I started enjoying the smell! Last week I noticed that I have actually accumulated quite a lot of rose-themed and rose-scented products, so if you like the smell of roses or if you would like to give roses a try here are my picks.

Kiedyś nie lubiłam zapachu róż - kojarzył mi się ze starszymi ludźmi i różańcami z drzewa różanego. Był przeciwieństwem wszystkiego co świeże, dziewczęce i współczesne. Któregoś dnia postanowiłam dać różom szansę i kupiłam tani, ale świetny tonik - wodę różaną. Coś chyba przeskoczyło w mojej głowie, bo po jakimś czasie zapach zaczął mi się podobać! W zeszłym tygodniu zauważyłam, że udało mi się zgromadzić kilka fajnych różanych kosmetyków, więc jeśli lubicie ten zapach albo jeśli chciałybyście dać mu szansę oto moje typy.



Let's start with the perfume I wore on my wedding day - DKNY Be Delicious Eau So Intense. I was looking for a new fragrance, something that would be special and remind me of that day. Be Delicious is my all time favourite perfume and so I really wanted to check out some other versions of that fragrance. I would say Be Delicious Eau So Intense it's 90% Be Delicious (the basic, green version) and 10% of roses and other floral notes. It's light, modern, fresh and very feminine. I kind of wish I hadn't picked it for my wedding because I want to wear it all the time!

Zacznijmy od perfum, które miałam na sobie w dniu ślubu - DKNY Be Delicious Eau So Intense. Szukałam na ten dzień nowego zapachu, czegoś, co już zawsze będzie mi się kojarzyło z tym dniem, a że Be Delicious to mój najukochańszy zapach bardzo chciałam powąchać kilka innych wersji tego zapachu. Moim zdaniem Be Delicious Eau So Intense to w 90% Be Delicious (podstawowa, zielona wersja) a 10% to róża i inne kwiatowe nuty. Zapach jest lekki, współczesny, świeży i bardzo kobiecy. Trochę żałuję, że wybrałam go na swój "ślubny" zapach, bo mam ochotę go nosić cały czas!


I am slowly running out of my favourite body butters so I wanted to find a nice, shea butter based product that I could use during the day (I use shea butter balms from Organique at night if my skin needs some extra care). I have some Green Pharmacy products in my bathroom and so far I really like all of them, so when I saw their body butters on an offer I picked up two versions, one of them is (surprise, surprise!) rose scented - it's Muscat Rose and Green Tea Body Butter. It has a very interesting texture, at first I thought it would be something like The Body Shop body butters, thick but creamy, but it's nothing like that, it's like a thick mousse! The smell is a bit more old fashioned, but the green tea makes it lighter and fresher, it lingers on the skin for a while, but it's not overpowering. And the butter itself is quite decent, my skin stays soft for hours and there are no dry patches.

Kończyły mi się moje ulubione masła do ciała, chciałam więc znaleźć jakieś fajne mazidło z masłem shea, którego mogłabym używać na dzień (jeśli moja skóra potrzebuje dodatkowej porcji miłości traktuję ją balsamami Organique na bazie masła shea). Mam w łazience kilka produktów Green Pharmacy i ze wszystkich jestem zadowolona, dlatego kiedy zobaczyłam ich masła w promocji chwyciłam dwa opakowania, jedna z nich (a to niespodzianka!) ma różany zapach - to Masło do Ciała Róża Piżmowa i Zielona Herbata. Masło ma bardzo ciekawą konsystencję, na początku myślałam, że będzie przypominało zwarte masła z The Body Shop, ale to coś zupełnie innego - to bardzo gęsta, zbita pianka! Zapach jest bardziej tradycyjny, ale dodatek zielonej herbaty dodaje mu lekkości i świeżości, utrzymuje się na skórze przez dłuższy czas, ale nie dusi. Samo masło na mojej skórze sprawdza się przyzwoicie - nawilżenie utrzymuje się cały dzień, na skórze nie pojawiają się suche miejsca.

Ingredients/skład:
Aqua, Butyrospermum parkii (shea) butter, cyclopentasiloxane, cetearyl alcohol, ceteareth-20, ethylhexyl sterarate, c-12-15 alkyl benzoate, glyceryl stearate, rosa moschata seed oil, camelia sinesis leaf extract, tocopheryl acetate, acrylates, parfum, triethanoloamine, phenoxyetanol, methylparaben, ethylparaben, propylparaben, butylparaben, linalool, hexyl cinnamal, geraniol, citronellois, limonene, eugenol, citral, cl 14720



I also finally opened one of the oils I bought in Berlin- Alverde Relax Pflegeöl with sea-buckthorn and wild rose. I use it on my hair and like all the oils I have ever used it makes them softer and smoother. The smell is quite strong, but very nice. I am not a fan of using oils on my body, but this oil smells so nice I might try applying it instead of a body butter.

Otworzyłam też w końcu jeden z olejków przywiezionych z Berlina - Alverde Relax Pflegeöl z rokitnikiem i dziką różą. Nakładam go na włosy przed myciem i jak wszystkie olejki, których próbowałam ten też sprawia, że moje włosy są gładkie i miękkie. Zapach jest mocny, ale przyjemny. Nie jestem fanką stosowania olejków do ciała, ale ten pachnie tak fajnie, że może któregoś dnia po prysznicu chwycę go zamiast masła do ciała.

Ingredients/skład:
Helianthus Annuus Seed Oil, Glycine Soja Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Parfum, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Rosa Canina Fruit Oil, Hippophae Rhamnoides Oil, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Geraniol, Citronellol, Limonene, Linalool, Citral


The last rose-themed thing I have is just a little rosy necklace. I found it a couple of weeks ago at C&A. It's so sweet, subtle and girly, I just had to get it. I think it's adorable and a lot of my friends wanted to know where I bough it.

Ostatnią różaną rzeczą jest ten uroczy wisiorek. Znalazłam go kilka tygodni temu w C&A, był tak słodki, delikatny i dziewczęcy, że po prostu musiałam go kupić. Moim zdaniem jest uroczy, a wiele moich znajomych pytało, skąd go mam.


Are you a fan of roses? Or do you think that their scent is too old fashioned? And if you like this fragrance - what are your favourite rose-themed products?

Jesteście fankami róży w kosmetykach? A może uważacie, że to zbyt staroświecki zapach? Jeśli lubicie takie klimaty to co jest Waszym ulubionym różanym kosmetykiem?


Jeśli chcecie dodać mojego bloga do obserwowanych możecie to zrobić klikając TUTAJ, bo niestety gadżet obserwatorów nie działa na mojej stronie. Możecie mnie też znaleźć na instagramie (marchefka) :)

13 comments:

  1. lubię różane zapachy :)
    z GP mam masło olej arganowy i figi,ale jeszcze nie otworzyłam

    ReplyDelete
    Replies
    1. nie wiedziałam, że jest wersja argan+figi, ja poza różą mam zieloną herbatę z glinką :) na pewno poszukam tej Twojej wersji, uwielbiam figi!

      Delete
  2. Różana woń ostatnimi czasy zawładnęła moją kosmetyczką - mam ochotę na kilka kosmetyków o tym aromacie właśnie i z chęcią sięgnę po masło Green Pharmacy :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. ja też szukam kolejnych różanych drobiazgów, nie wiem co się ze mną stało :)))

      Delete
  3. Jak wiesz ja mam świra na punkcie różanego aromatu :)))
    Olejek Alverde zawędrował i do mnie, co prawda zapach nie jest taki jak mogłabym sobie życzyć, ale właściwości na plus :)
    Trudno jest mi wybrać faworyta, uwielbiam wiele wcieleń róży :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. czytałam kilka recenzji tego olejku i mam wrażenie, że na rynku są dwie wersje - jedna kwaśna i nieróżana, druga pięknie pachnąca ;))) albo nasze nosy się tak niesamowicie różnią i wyczuwają różne rzeczy ;) dla mnie ten olejek to 100% róży w róży ;))

      Delete
  4. Uwielbiam hydrolat różany, chętnie powącham ten perfum i masło do ciała:P

    ReplyDelete
    Replies
    1. wąchaj wąchaj, ciekawa jestem czy Ci się spodobają :))

      Delete
  5. U mnie zaczęło się od tego masła z GP. Totalnie mnie oczarowało. Potem była woda różana, szampon z wyciągiem z róży, płyn do demakijażu z wodą różaną, mydło Barwa różana. Obsesja :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. fajnie, że nie jestem z tą obsesją sama ;)))

      Delete
  6. Jestem fanką róży jedynie w formie zapachu kwiatów, więc w kosmetykach to zupełnie coś innego. Ważne, ze tobie się podoba.

    ReplyDelete
    Replies
    1. ja do niedawna miałam tak samo, kwiaty jak najbardziej, ale nie tolerowałam nawet najmniejszego dodatku róży w kosmetykach czy w jedzeniu (pączki z różą? dżem różany? nigdy!), niedawno mi się odmieniło :))

      Delete
  7. Miałam to masło do ciała i byłam zadowolona :) Też nie przepadam za typowo różanymi zapachami, ale tutaj ta zielona herbata sprawia, że całość jest świeża i przyjemna :)

    ReplyDelete