Glorified Trash - Mid-September Empties!


Writing empties posts is so satisfying, I love seeing how much stuff I actually use up and throwing a huge bag full of empty pots and bottles gives me such a weird sense of accomplishment. So here are the things I used up this month:

Pisanie denkowych postów jest niesamowicie satysfakcjonujące, fajnie jest widzieć ile rzeczy udaje mi się zużyć, a wywalanie siatki pełnej pustych pudełek i buteleczek sprawia wrażenie jakiegoś niesamowitego osiągnięcia. Dzisiaj rzeczy, które udało mi się wykończyć przez ostatni miesiąc:


For hair - the usual stuff. Alterra products from Rossmann - I mentioned the shampoos and the hair mask before, I don't use anything else because decent hair care (without silicones and other nasty things) is really expensive in Turkey. This line is cheap and works great for me. I have also mentioned their oils earlier, I tried most of them, this is the pomegranate and avocado version, smells very sweet and makes my hair soft and shiny (like all the other oils).

Włosy - to co zwykle. Alterra z Rossmanna - wspomniałam już wcześniej o ich szamponach i masce, nie używam niczego innego, bo porządne produkty do włosów (bez silikonów i innych paskudstw) są niesamowicie drogie w Turcji. Alterra jest tania i sprawdza się na moich włosach. O olejku też wcześniej mówiłam, wypróbowałam chyba wszystkie dostępne wersje, tym razem miałam wariant z granatem i avokado. Olejek bardzo słodko pachnie i sprawia, że moje włosy są miękkie i lśniące (wszystkie olejki tak działają na moje włosy).


Nails - my favourite nail polish remover and cotton pads (both mentioned before), both from Rossmann of course. And then the Flormar Nail Enamel Dryer - smelled like lemons, didn't leave my skin feeling greasy and did make the nail polish dry quicker.

Paznokcie - mój ulubiony zmywacz i płatki (i jedno i drugie już się w denku pojawiło), obie rzeczy z Rossmanna. Oraz Flormar Nail Enamel Dryer, czyli "wysuszacz" lakieru - pachnie jak cytryny, nie zostawia tłustej warstwy na skórze i faktycznie przyspiesza wysychanie lakieru.


Fragrance - Mandarin perfume mentioned in my summer favourites post and Playboy Play It Lovely... - nice scent, but definitely not my cup of tea, it's sweet, but a bit too spicy and "serious" for my taste. And the only make up item this month is Catrice Colour Infusion Longlasting Lipstain in 040 Don't Call Me Princess - I loved the effect on my lips, the colour was very pretty too, it looked very fresh and natural and lasted for hours. The scent was also very pleasant, fresh, sweet and fruity.

Perfumy - mandarynkowy roll-on wspomiany przy okazji moich letnich zapachowych ulubieńców i Playboy Play It Lovely... - przyjemny zapach, ale raczej nie "mój", jest słodki, ale jak dla mnie odrobinę zbyt ostry i "poważny". Jedyny makijażowy produkt w tym miesiącu to Catrice Colour Infusion Longlasting Lipstain w kolorze 040 Don't Call Me Princess - uwielbiałam efekt, który dawał na moich ustach, kolor też był bardzo ładny, wyglądał bardzo świeżo i naturalnie i utrzymywał się przez wiele godzin. Zapach też był bardzo przyjemny, świeży, słodki i nieco owocowy.


Body care - I've been obsessed with keeping my feet in great condition, so I tried a lot of foot creams. Neutrogena's foot cream smelled nice, but the effects were not spectacular. I asked for a sample of Ro's Argan at Lush, it's a "body conditioner" that you're supposed to use in the shower after washing your body, leave it for a while and rinse it. Mineral oil is the main ingredient so it does leave your skin soft, but I didn't like the fact that I could feel this sticky, greasy layer on my skin for the rest of the day. It smells amazing though. I also used up two Ziaja products - I mentioned my favourite scrub before, and the other pot is a firming cream for the lower body. I've lost a bit of weight recently and also I've been exercising regularly so I wanted to make sure my skin stays firm and looks healthy. I don't know if it's because of this cream or because of all the exercise but I really like how my legs look and feel. I think it's a nice preventive product, but it won't do wonders on its own. The last two products are a body wash by Burt's Bees (mentioned here, I love the smell!) and Essence 24h Hand Protection Balm - Repair. It doesn't repair, it's very light and definitely didn't help my hands when they needed some extra care and nourishment. Also it smells like hairspray. I love Essence, but this hand cream was not for me.

Pielęgnacja ciała - od paru miesięcy mam fioła na punkcie dbania o stopy, wypróbowałam więc wiele różnych kremów do stóp, ale ten z Neutrogeny nie powala na kolana. Ładnie pachnie, ale działanie ma średnie. Przy okazji wizyty w Lush'u poprosiłam o próbkę Ro's Argan, "odżywki do ciała", którą nakładamy na skórę pod prysznicem po myciu, zostawiamy na kilka chwil i spłukujemy. Głównym składnikiem tej "odżywki" jest parafina, więc faktycznie skóra po prysznicu jest mięciutka i sprawia wrażenie nawilżonej, ale mnie osobiście nie odpowiadała ta tłusta warstewka, którą mogłam czuć na skórze przez cały dzień. Ale pachnie naprawdę rewelacyjnie. Zużyłam też dwa produkty Ziai - o moim ulubionym peelingu już mówiłam, a drugi produkt to masło do ciała Ukierunkowane Ujędrnianie - Uda. Pośladki. Biodra. Brzuch. Ostatnio trochę schudłam, zaczęłam też regularnie ćwiczyć, chciałam więc, żeby moja skóra nie zwiotczała i pozostała napięta i zdrowa. Nie wiem czy to dzięki temu kremowi czy dzięki ćwiczeniom, ale bardzo podoba mi się jak wyglądają teraz moje nogi. Myślę, że to bardzo fajny pomocniczy krem, sam na pewno nie będzie czynił cudów. Dwa ostatnie produkty to miętowy żel pod prysznic Burt's Bees (pisałam o nim tutaj, pachnie świetnie!) i Essence 24h Hand Protection Balm - Repair. Krem wbrew swojej nazwie zdecydowanie niczego nie naprawia ani nie chroni, pachnie jak lakier do włosów, ma bardzo lekką konsystencję. Uwielbiam Essence, ale ten krem zdecydowanie nie jest dla mnie.


My skincare consists mostly of Polish products, most cosmetics in Turkey are really overpriced so I stock up when I am back home. I used up my favourite, amazing creams by Sylveco (I wrote about them here), not so amazing face wash by AA (here), micellar water by Ziaja (never again!). Also by Ziaja an eyecream with goat milk (very decent - moisturizes and nourishes the skin) and a night cream (with vitamin C, not very thick so I enjoyed it in the summer and will definitely use it again in spring when my skin doesn't need massive doses of moisture and nourishment).

Większość rzeczy, których używam do pielęgnacji twarzy pochodzi z Polski, kosmetyki w Turcji są niesamowicie drogie, więc zaopatruję się w najniezbędniejsze rzeczy w czasie wizyt w domu. Zużyłam moje ukochane, świetne kremy z Sylveco (pisałam o nich tutaj), niezbyt fajny żel/krem do twarzy z AA (więcej możecie przeczytać tutaj), płyn micelarny Ziaja Ulga (nigdy więcej!). Ziaja Kozie Mleko krem pod oczy - bardzo przyzwoity krem, nawilża, odżywia i jest tani. I ostatnia rzecz z Ziai - Kuracja Dermatologiczna z Witaminą C + HA/P, Krem Głęboko Regenerujący na noc (profilaktyka zmarszczek) - podoba mi się w tym kremie to, że nie jest on bardzo gęsty i treściwy, sprawdza się cudownie latem, kiedy moja skóra nie ma większych wymagań i kiedy woli lżejsze kremy.

3 comments:

  1. Uwielbiam zmywacz z Isany. Używam go niezmiennie od dłuższego czasu. Czaję się na jakiś krem z Ziaji, ale jeszcze nie wiem jaki wybrać.

    ReplyDelete
  2. Ziaja Ulga też mnie nie zadowoliło,za to bardzo polubiłam się ze zmywaczem Isany :) I zastanawiam się dlaczego dopiero teraz go spróbowałam XD
    Musisz mieć wielką walizkę, żeby tak polskie kosmy przemycać ;) Współczuję i rozumiem, chociaż liczę że pojawi się u Ciebie jakaś turecka marka :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. część rzeczy sama przywożę, część rzeczy dostaję od znajomych Polek w spadku (i sama wydaję rzeczy, które u mnie się nie sprawdzają, mamy cały zaawansowany system wymian ;) ), poza tym przylatując na dwa tygodnie nie biorę zbyt wiele rzeczy i zostawiam miejsce (w dużej, jak najbardziej!) walizce na łupy ;) a tureckich kosmetyków raczej nie używam - wyjątkiem są olejki i lakiery do paznokci (no i Golden Rose i Flormar też są przecież tureckimi firmami), bo kremy do ciała, do twarzy, szampony i cała reszta kosmetyków są naprawdę średniej jakości, jest mały wybór, a ceny są zabójcze - za krem do twarzy Nivea (ale nie tylko, Nivea tak dla porównania jeśli chodzi jakość i skład) trzeba tutaj zapłacić ok. 70zł

      Delete