YouTube and blogs made me buy it!


I went shopping this week. I needed to get some basic things - a shampoo, shower gel, maybe a body butter. And then I saw this bubble bath that is supposed to smell like caramel waffles and hey, I saw it on so many blogs, it must be amazing. Then the shampoo that has some great reviews - it's twice the price of my normal shampoo, but if bloggers say it's great then let's try it, I needed a shampoo anyway, right? And finally some nice people suggested I should try this body butter from a specific brand and also their bath bombs are supposed to be amazing - so into my bag they went.

Byłam w tym tygodniu na zakupach. Musiałam kupić kilka podstawowych rzeczy - szampon, żel pod prysznic, może jakieś masło do ciała. W pierwszym sklepie zobaczyłam butelkę płynu do kąpieli, który ma pachnieć jak karmelowe gofry, widziałam go na wielu blogach, więc pewnie jest świetny. Potem szampon ze świetnymi ocenami - jest dwa razy droższy niż szampony, które zwykle kupuję, ale bloggerki mówią, że warto, więc wypróbujmy, i tak potrzebowałam szamponu, prawda? I jeszcze parę miłych osób zasugerowało, że jest szansa, że spodoba mi się masło do ciała z pewnej firmy, a przy okazji ich kule do kąpieli są świetne, więc obie rzeczy wylądowały w mojej torebce.


On my way home I realized that this is what my shopping looks like these days. I do a lot of research, I have a list of products I really want to try and you know what? I couldn't be happier! Thanks to YouTube and beauty blogs I have discovered a lot of amazing brands and products, I know what to look for in skincare and what to avoid. I don't buy every single thing I see on the internet, there are still some popular brands that I don't like or trust, there are still products I won't buy because I know I won't use them.

Po drodze do domu uświadomiłam sobie, że w ten sposób wygląda teraz większość moich kosmetycznych zakupów. Dużo czytam na temat rzeczy, które mnie interesują, mam listę produktów do wypróbowania i wiecie co? Bardzo mnie to cieszy. Dzięki YouTube i blogom urodowym odkryłam sporo świetnych marek i produktów, wiem czego szukać w produktach do pielęgnacji a czego unikać. Nie kupuję każdej rzeczy, którą widzę w internecie, nadal jest kilka firm, których nie lubię albo którym nie ufam, nadal są produkty, których nigdy nie kupię, bo wiem, że nie będę ich używać.


Because of the internet reviews I am now a bit fan of Lush, I have some MAC products in my collection, I have discovered some interesting Polish eco-brands (Sylveco and as of this week Organique), I have tried some nice French, German and Russian cosmetics. Internet encouraged me to play with eyeshadows, then made me fall in love with a lot of amazing lip products. I still suck at make-up, but I enjoy playing with different colours and textures. And the best thing is that most of the time I am not disappointed! And you? How do you shop? Do you buy things on recommendation from beauty bloggers and vloggers? How much do you trust their opinions? Have you ever regretted buying something that you found on the internet?

To z powodu internetowych recenzji teraz jestem wielką fanką Lusha, mam w kosmetyczce kilka produktów MACa, odkryłam kilka fajnych polskich eko-firm (Sylveco a w tym tygodniu Organique), wypróbowałam fajne francuskie, niemieckie i rosyjskie kosmetyki. Internet zachęcił mnie do zabaw z cieniami do powiek, potem sprawił, że zakochałam się w wielu świetnych produktach do ust. Nadal jestem beznadziejna jeśli chodzi o makijaż, ale frajdę sprawia mi zabawa kolorami i różnymi konsystencjami. A najlepsze jest to, że rzadko kiedy jestem rozczarowana! A Wy? Jak robicie zakupy? Kupujecie rzeczy dlatego, że polecał je ktoś w internecie? W jakim stopniu ufacie takim opiniom? Żałowałyście kiedyś zakupów zrobionych pod wpływem recenzji w sieci?

Jeśli chcecie dodać mojego bloga do obserwowanych możecie to zrobić klikając TUTAJ, bo niestety gadżet obserwatorów jakimś cudem nie działa na mojej stronie.


24 comments:

  1. Mnie się zdarzyło kilka kupić kilka kosmetyków, które były zachwalane na blogach, ale u mnie się nie sprawdziły. Na szczęscie są w mniejszości.

    ReplyDelete
  2. Mnie recenzje na blogu bardzo kusza I 80% moich kotmetykow jest zakupionych z polecenia

    ReplyDelete
  3. Ja tez dzieki szeroko pojetym Internetom poznalam bardzo ciekawe polskie i zagraniczne marki. Zdarzyly sie produkty nietrafione ale stanowia one niewielki procent. Dzieki blogowi Hexxany nauczylam sie probowania poprzez probki, szczegolnie jesli chodzi o pielegnacje twarzy. :)

    ReplyDelete
  4. też zwykle najpierw czytam na blogach o kosmetykach dopiero potem ewentualnie kupuje. Dzięki temu rzadko zdarza mi się kupić coś co mi nie pasuje, jak by nie było jest to oszczędność pieniędzy, chociaż z drugiej storny blogerki i youtubowiczki kuszą ciągle nowymi cudownymi kosmetykami i wszystko chciało by się mieć :)

    ReplyDelete
  5. Poniewaz nie mam dostepu do polskich kosmetykow, 90% tego co opisywane jest na blogach mnie nie kusi. Azjatyckie produkty opisywane na polskich blogach w duzej wiekszosci sa tak tandetne i niskiej jakosci, ze tez mnie nie kusza.
    Ale za to listingi @cosme (japonski portal kosmetyczny) sledze bardzo uwaznie i jesli cos jest u nich w top 3 w danej kategorii, to o ile tego nie mam, a mnie interesuje, to, a jakze, oczywiscie, ze kupuje. Jestem totalnym lemmingiem, hahaha!

    ReplyDelete
    Replies
    1. podziwiam Cię :) kiedy ja nie miałam dostępu do polskich kosmetyków, ale do blogów jak najbardziej, to czasami mi się śniły zakupy w polskiej drogerii ;) jak teraz o tym myślę, to troszkę mnie to przeraża, a trochę smuci, jak fajnie być no-life... ;)

      Delete
  6. Rzadko teraz kupuję coś z polecenia, przede wszystkim coraz częściej patrzę i zwracam uwagę jakie ma to przełożenie na moje potrzeby, charakterystykę skóry itd. Czynników jest wiele. Kiedyś dużo szybciej podejmowałam takie decyzje, a efekty były różne. Nałożyłam sobie pewien filtr :) Jest grono osób do których mam zaufanie w kwestii rzetelnej oceny, bo to jest dla mnie najważniejsze. To, czy się u mnie sprawdzi bądź nie jest już zupełnie czymś innym. Z biegiem czasu (a zwłaszcza bywania w sieci) nauczyłam się wyławiać informacje, które będą dla mnie przydatne. Niestety niewielka grupa osób potrafi przygotować recenzje z prawdziwego zdarzenia i nie chodzi tylko o tekst, ale także i zdjęcia jak np. właściwe odwzorowanie koloru, konsystencja itd. nie mówiąc już o tym, by recenzja była pełna. To jest coś, czego albo się nauczymy lub nie.
    Z racji coraz mniejszego kontaktu z polskimi kosmetykami (przestałam nawet za nimi jakoś tęsknić :)) omijam dużo blogów, poza tym sięgam też po zupełnie inne marki i nie odnajduję w polskiej blogosferze tego, co mnie interesuje w sensie "szukania" inspiracji. Dlatego coraz chętniej zaglądam na zagraniczne blogi i fora, tam też często odnajduję podstawę do podjęcia decyzji.
    Na polską vlogosferę praktycznie nie zaglądam, a jeżeli to jest to kanał Maxineczki i to zdecydowanie pod kątem makijaży niż szukania podpowiedzi odnośnie zakupu.

    Nauczyłam się brać próbki, domagać się ich a potem dopiero decydować :) To jest metoda, która ma najlepsze przełożenie na późniejsze efekty, coraz mniej rzeczy kupuję w ciemno i tutaj jest plus, bo czasami można wymienić się czymś między sobą. Szczególnie kiedy nie zawsze ma się dostęp.

    Zakup z polecenia to taka forma kiedy ktoś przedstawi rzetelnie wszelkie możliwe strony z własnego punktu widzenia i potrafi mi opowiedzieć coś o danym produkcie, a przede wszystkim trafi w moment faktycznego zapotrzebowania :) Jak do tej pory takich przypadków było mało ;)

    ReplyDelete
  7. Ja praktycznie zawsze bazuję na opiniach przeczytanych na blogach lub usłyszanych w filmikach. Dodatkowo posiłkuję się recenzjami na wizaz.pl lub makeupalley. W większości przypadków nie żałuję zakupu ;)

    ReplyDelete
  8. Effaclar DUO i płyny Luksji uwielbiam :) Nie mylę się, że jest tam Serum z Organic Therapy? U mnie się niestety nie sprawdziło ;/

    ReplyDelete
    Replies
    1. tak tak, to jest to serum, u mnie w sumie nie wiem czy działa czy nie - krzywdy mi nie robi, po nocy budzę się trochę przetłuszczona, staram się zużyć i to mnie motywuje do regularnego używania ;) a efekty? ciężko powiedzieć...

      Delete
  9. Ja się właśnie łapię na tym, że idę po jakąś rzecz, a wpada mi w oko milion innych, które ktos mi kiedyś polecił, no i jak tu przejść obojętnie.. ;)
    Może i ja zrobię kiedyś podobny post TAGowy. Będę się musiała zastanowić, co takiego wylądowało u mnie w koszyku "przypadkiem", ale zakładam, że będzie to jakieś 75% moich kosmetyków, bo "a ktoś tam wspomniał gdzieś tam, że nawet dobre". Ach my baby ;))

    ReplyDelete
    Replies
    1. ja nie byłam w stanie wyciągnąć wszystkiego, co kupiłam pod wpływem tego, co znalazłam w sieci, jeszcze kilka rzeczy by się znalazło ;)

      Delete
  10. U mnie wspaniale sprawdzają się kosmetyki kolorowe "z polecenia", niestety do pielęgnacji (głównie włosów) nie mam szczęścia. Fakt, że ktoś poleca jakiś kosmetyk skłania mnie do poczytania większej ilości opinii, sprawdzenia czy nie mam 5 PRAWIE takich samych produktów (przykład: miętowy lakier) i czy "cudownie pachnie" dla mnie też pachnie cudownie. Dopiero wtedy robię mały wywiad w gazetkach drogeryjnych - bo może akurat jest na promocji - i tak oto podejmuję wieloetapową decyzję :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. dobry system :) a jeśli chodzi o pielęgnację to ja czytałam dużo teorii, sporo na temat tego co służy skórze a co nie i jak wybierać kosmetyki odpowiednio dopasowane do danego typu cery i w ten sposób wybieram teraz większość tego typu produktów :) nawet gdyby ktoś najbardziej na świecie zachwalał krem z parafiną albo alkoholem ja już wiem, że te rzeczy się u mnie nie sprawdzają, więc nie ma sensu wydawać na to pieniędzy, itd. :) zapachy też najpierw sprawdzam, bo wiem, że dla każdego coś innego ładnie pachnie :)

      Delete
  11. ja również inspiruję się blog i vlogo - swerą, jednakże dobierając produkty do własnych potrzeb, acz to jest oczywiste;) Wspaniałe nabytki!

    pozdrawiam ciepło
    :)

    ReplyDelete
  12. Oj i ja często kupuję pod wpływem pozytywnych opinii na blogach i vlogach. Kilka razy się przejechałam, ale wiadomo, że nie każdemu musi odpowiadać dokładnie to samo. Czasem jeden składnik w składzie kosmetyku może go zdyskwalifikować, jeśli akurat ktoś ma na taki alergię, a nie sprawdził przez zakupem składu.

    ReplyDelete
  13. great purchase dear !! would you like to follow each other on Bloglovin :) xx
    www.ambifashion.com

    ReplyDelete
  14. Ja również często kupuję produkty, których recenzje czytam w internecie. Niestety, nie wszystkie okazują się u mnie hitami. Ale udało mi się też odkryć kilka prawdziwych perełek ;)

    ReplyDelete
  15. Zgadzam się z Tobą, kupowanie rzeczy polecanych przez innych u mnie zwykle się sprawdza. Czytam dokładnie opinie na temat danego kosmetyku i zwykle wiem czy będzie mi odpowiadał czy nie - najczęściej robię tak z kolorówką, bo o ile nietrafiony balsam do ciała zużyję w całości, tak np bronzera nie zmęczę, więc poniekąd pozwala mi to uniknąć bubli. :)

    ReplyDelete
  16. U mnie większość zakupów jest przemyślanych i owszem kieruję się recenzjami moich ulubionych blogerek:) kiedyś ufałam wizażowi, ale forma blogów bardziej do mnie przemawia, na nich znajdę więcej informacji na temat wymagań cery danej blogerki i czy pasują również moim oczekiwaniom. Nie żałuję większości zakupów bo sięgam tylko po to co aktualnie potrzebuję, nie kupuję na zapas;p

    ReplyDelete
  17. Ooo przypomniałaś mi o micelku od Garniera! Muszę go kupić :]

    ReplyDelete
  18. Pamiętam jak zachłannie chciałam wszystko co tylko ktoś/gdzieś/kiedyś opisał w superlatywach..potem nastąpiło zderzenie z rzeczywistością, że to po prostu nie jest stworzone dla mnie ..
    Największym chyba rozczarowaniem są te nieszczęsne masła TBS - które u mnie zupełnie się nie sprawdziły a ja wyrobiłam sobie zdanie na ich temat na podstawie tylko recenzji..Vlogów nie oglądam z wyjątkiem nissiax83
    Teraz bardziej się skupiam na własnych potrzebach ale i tak nadal rzeczy mnie kusi - jak na przykład TO TWOJA wina 100033344 peeling - marchewko - otrębowy, który mam ciągle w głowie ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. ojej, przepraszam :)))) ja też staram się nie kupować wszystkiego, co mi wpada w oko (dzisiaj po 5 minutach zastanawiania się odstawiłam kredki do ust z nowej limitki Essence i dwa lakiery w kolorach, które mam, ale przecież to NOWA LIMITKA ;)))) ), ale czasami nie jest łatwo :)

      Delete
  19. Widzę tu sporo moich kosmetyków :) Blogi i YT to zło!

    ReplyDelete