NOTD: Status Symbol and Call Me Princess


As you can tell my obsession with pink nails is still going strong. Spring must have seriously messed with my head, because I decided to combine a crazy Barbie pink with golden shimmer. And you know what? I love it!

Jak widać moja obsesja na punkcie różowych paznokci trwa w najlepsze. Wiosna najwyraźniej mocno zamieszała mi w głowie, bo tym razem zdecydowałam się połączyć róż w stylu Barbie ze złotymi świecidełkami. I wiecie co? Podoba mi się to połączenie!


I've had Essie Status Symbol for a couple of weeks now and I like it a lot. It's very bright but it's a bit more milky than for example Watermelon. Catrice Call Me Princess from their Crushed Crystals range is the newest polish in my collection, it is filled with golden shimmer and I immediately thought it would go well with the Status Symbol.

Essie Status Symbol jest w moich zbiorach już od paru tygodni i bardzo polubiłam ten kolor. Jest jaskrawy, ale bardziej mleczny niż np. Watermelon. Catrice Call Me Princess z serii Crushed Crystals jest z kolei moim najnowszym nabytkiem, jest pełen złotych drobinek i już w sklepie pomyślałam, że dobrze by wyglądał w połączeniu z Status Symbol. 


Call Me Princess is supposed to have a sand finish, but I think it's not as gritty as some other sand polishes I have tried, it also needs a lot of time to dry so I decided to apply a coat of Seche Vite on top of it. I wasn't looking for a sand polish anyway, I just wanted a nice and girly top coat and that's how I use it, for me it is not opaque enought to be used on its own. It doesn't chip and the tip wear was not extreme. It's an ok polish, nothing special, but still pretty. The brush is big and flat, but the shape is not perfect, the application can get a bit messy.

Call Me Princess teoretycznie jest lakierem z piaskowym wykończeniem, ale nie jest tak chropowaty jak kilka innych piasków, których używałam, poza tym strasznie długo schnie, dlatego nałożyłam na niego warstwę Seche Vite, bo tak czy siak nie szukałam lakieru piaskowego tylko fajnego, dziewczęcego topu i tylko w ten sposób będę tego lakieru używać, jak dla mnie ma zbyt słabe krycie do tego, żeby używać go samodzielnie. Lakier nie odpryskuje a starcia na końcówkach były w normie. Lakier jest ok, nie powala na kolana, ale jest całkiem ładny. Pędzelek jest duży i płaski, ale niezbyt dokładnie przycięty, dlatego nakładając lakier łatwo możemy pobrudzić skórki i wyjechać poza paznokieć. 


Status Symbol on the other hand is amazing. The application is easy, it dries pretty quickly, doesn't chip and the formula is very smooth and opaque. It doesn't dissapoint.

Z kolei Status Symbol jest po prostu świetnym lakierem. Łatwo się nakłada, szybko wysycha, nie odpryskuje, ładnie kryje. Essie nie rozczarowuje. 



Jeśli chcecie dodać mojego bloga do obserwowanych możecie to zrobić klikając TUTAJ, bo niestety gadżet obserwatorów nie działa na mojej stronie. Możecie mnie też znaleźć na instagramie :)


Glorified Trash - Mid-March empties!


It's time to look at all the empty bottles and pots that I've collected during the past month!

Czas zerknąć na wszystkie puste buteleczki i słoiczki, które udało mi się zgromadzić przez ostatni miesiąc!


Let's start with the shower/bath category. I have three empty shower gels, Original Source Coconut was very summery and sweet, Isana Shower Oil was very fresh and fruity, I will definitely buy it again, and then Philosophy Pepperming Bark, pure chocolate and mint. Original Source Bath Foam in Orange & Liquorice Cheering smells like caramel to me and I really enjoyed using it. Then two scrubs - Balea Creme-ol Dusch Peeling smells amazing (apple and cinnamon), but it's a very gentle scrub, far too gentle for me, but Zielone Laboratorium Oat and Carrot Scrub was just perfect - very coarse but also nourishing because of all the natural oils. I will definitely buy it again at some point.

Zacznijmy od kategorii prysznicowo-wannowej. Mam trzy puste żele pod prysznic, pierwszy to bardzo wakacyjny i słodki Original Source Coconut, kolejny to żel-oliwka Isana Melon i Gruszka, zapach jest świetny i bardzo owocowy, na pewno jeszcze kupię tę wersję, a ostatni żel to Philosophy Peppermint Bark, czysta czekolada z miętą. Płyn do kąpieli Original Source Bath Foam w wersji Orange & Liquorice Cheering moim zdaniem pachnie bardziej jak karmel niż jak pomarańcza, ale bardzo miło mi się go używało, piana była gęsta i długo się utrzymywała. Na koniec dwa peelingi do ciała - Balea Creme-ol Dusch Peeling pachnie bosko (jabłko i cynamon), ale dla mnie jest zdecydowanie zbyt delikatny, za to Peeling do ciała Marchewka i Płatki Owsiane Zielonego Laboratorium jest świetny - gruboziarnisty, ale jednocześnie odżyczy, dzięki wszystkim naturalnym olejkom. Na pewno kupię go znowu.


Hair care - only one shampoo this month, but it's a good one. Green Pharmacy Shampoo for normal and greasy hair with Calendula - it's gentle, it smells nice, it quite natural. I don't ask for anything more than that. And then there is Green Pharmacy Balm Against Hair Loss with Burdock Oil - I don't quite know what to think about it. I hate the oily smell, I think it made me break out on my head (that was crazy!), but I also think that it made my hair stronger and helped with the hair loss problem. I will try to find something better but I might buy it again. The last product in this category is and old friend - Alterra conditioner.

Pielęgnacja włosów - tylko jeden szampon w tym miesiącu, ale za to bardzo dobry. Green Pharmacy Szampon do włosów normalnych i przetłuszczających się z nagietkiem lekarskim - łagodny, ładnie pachnie, przyzwoity skład. Nie potrzebuję niczego więcej. Kolejna rzecz to Green Pharmacy Balsam do Włosów przeciwko wypadaniu z olejkiem łopianowym - trochę nie wiem co sądzić na jego temat. Zapach jest paskudny, moim zdaniem to zapach odrobinę zjełczałego oleju, poza tym jestem przekonana, że to ten produkt był winny wysypowi pryszczy na mojej głowie. Niefajna sprawa, ale jednocześnie faktycznie zauważyłam, że wypadało mi o wiele, wiele mniej włosów. Postaram się znaleźć coś lepszego, ale może jeszcze kiedyś wrócę do tego balsamu. Ostatni produkt w tej kategorii to stary znajomy - odżywka Alterra


Two body care products - Alverde's natural deodorant was not enough on its own, but I liked using it with my crystal deodorant. I liked the smell so I might buy it again at some point. I will definitely buy The Body Shop Honeymania body butter as soon as I can, the smell was very pleasant, perfect for spring and summer, and it was very nourishing.

Dwa produkty do pielęgnacji ciała - naturalny dezodorant Alverde nie sprawdził się u mnie samodzielnie, ale lubiłam go używać razem z moim dezodorantem w krysztale. Zapach jest fajny, jest szansa, że kupię go ponownie. Za to na pewno kupię masło do ciała Honeymania z The Body Shop przy pierwszej możliwej okazji, zapach jest bardzo przyjemny, świetny na wiosnę i lato, samo masło jest bardzo nawilżające i odżywcze.


And finally skincare. I discovered two nice products and I will definitely repurchase them - Garnier's Micellar Water, for me it's as good as Bioderma but much cheaper, and Fitomed's traditional moisturizer - so simple but so good! I quite liked the neroli water, but I would like to try some other natural toners. I might buy it again, but not now. I used up my home made cleansing balm and I will definitely do it again, it was amazing! I didn't enjoy Biały Jeleń face wash at all, it was very drying and I ended up using it as a shower gel, never again. And the last thing is an empty bag of Rossmann Lilibe cotton pads, my favourite ones.

Na koniec pielęgnacja twarzy. Odkryłam dwa fajne produkty, które na pewno niedługo znowu do mnie trafią - płyn micelarny Garnier, dla mnie równie dobry jak Bioderma, ale o wiele tańszy, oraz Fitomed Krem Nawilżający tradycyjny - bardzo prosty, ale świetny! Bardzo polubiłam hydrolat z kwiatów pomarańczy gorzkiej, ale chciałabym teraz wypróbować kilka innych hydrolatów. Możliwe, że kupię go ponownie, ale jeszcze nie teraz. Zużyłam też mój balsam oczyszczający i na pewno znowu go zrobię, był po prostu cudowny! Nie polubiłam się za to z żelem do mycia twarzy Biały Jeleń, zdecydowanie wysuszał mi skórę i ostatecznie zużyłam go jako żel pod prysznic, nie kupię go ponownie. Na koniec puste opakowanie moich ulubionych płatków kosmetycznych Lilibe z Rossmanna. Uff, czas to wszystko wywalić!

Winter favourites 2013/14


It's time for the last winter-themed post this season, spring is coming, I am obsessed with flowers and pink nails, so let's just take a quick glance at some of my favourite products and discoveries of the past months.

Czas na ostatni zimowy wpis sezonu, nadchodzi wiosna i oszalałam na punkcie kwiatów i różowych paznokci, spójrzmy więc szybciutko na kilka moich ulubionych produktów i odkryć ostatnich miesięcy.


I discovered and rediscovered quite a lot of make up this past few months - Rimmel Match Perfection (101 Classic Ivory) is the best foundation I have ever tried, the colour match is indeed perfect, I like the natural finish and light-medium coverage. Revlon Lip Butters (Berry Smoothie and Candy Apple) were also a great discovery - they are not as nourishing as I was expecting, but I like the effect - a hint of colour that can be easily built up with a subtle shine. They are really easy to wear. Max Factor Clump Defy mascara is probably my favourite mascara at the moment - the effect is just incredible, there are absolutely no clumps, lashes are perfectly separated, long and voluminous. I decided to finally learn how to create a beautiful winged eyeliner with a gel liner and Maybelline Eye Studio Lasting Drama Gel Liner was a great pick - it's very black, very long lasting and easy to work with. I was also looking for a new setting powder, I like my Rimmel Stay Matte, but I wanted to try something else - Essence All About Matt! is the most mattifying powder I have used in a while and it doesn't give any extra coverage - I like that! I mentioned my other Essence discovery here, their Beauty Beats blush was a perfect winter colour for my cheeks. As for some rediscoveries I was really happy that I finally fixed my The Balm Mary Lou-Manizer highlighter, it was shattered during a flight and I didn't use it for months. I managed to fix it and I fell in love with it yet again. Maybelline Super Stay 10h Tint Gloss is the best lip stain I have ever used, it stays on for hours and the shade Endless Ruby is such a gorgeous wintery red! The last make-up bit is MAC All That Glitters eyeshadow, I've been obsessed with it and I use it pretty much every day.

W ciągu ostatnich miesięcy odkryłam i wróciłam do kilku przyjemnych kolorówkowych produktów - Rimmel Match Perfection (101 Classic Ivory) jest najlapszym podkładem, jakiego kiedykolwiek używałam, kolor jest dla mnie idealny, podoba mi się naturalne wykończenie i delikatne krycie. Świetnym odkryciem były też Revlon Lip Butters (Berry Smoothie i Candy Apple) - nie są tak nawilżające jak myślałam, ale podoba mi się efekt, jaki dają na ustach - delikatny kolor, który można łatwo stopniować i ładny połysk. Nosi się je naprawdę łatwo i bezproblemowo. Max Factor Clump Defy to w tej chwili chyba mój ulubiony tusz, daje naprawdę świetny efekt - rzęsy są długie, pogrubione, a grudek faktycznie brak. Jakiś czas temu postanowiłam też w końcu nauczyć się robienia ładnej kreski na oczach żelowym eyelinerem i Maybelline Eye Studio Lasting Drama Gel Liner był świetnym wyborem - jest bardzo czarny, długo się utrzymuje na powiekach i łatwo się z nim pracuje. Szukałam też nowego pudru prasowanego, bardzo lubię Rimmel Stay Matte, ale miałam ochotę na coś nowego - Essence All About Matt! jest jednym z bardziej matujących pudrów, jakich miałam okazję używać, do tego nie ma koloru i krycia - lubię to! O moim innym odkryciu Essence, różu Beauty Beats, pisałam tutaj - ten kolor bardzo dobrze wyglądał zimą na moich policzkach. Jednym z produktów do których wróciłam był rozświetlacz The Balm Mary Lou-Manizer - rozbił się w bagażu w czasie lotu i zmobilizowałam się w końcu do tego, żeby go naprawić, a potem nie mogłam przestać go używać. Wróciłam też do Maybelline Super Stay 10h Tint Gloss, to chyba najlepszy tint do ust jakiego używałam, a kolor Endless Ruby to idealna zimowa czerwień. Ostatnim makijażowym ulubieńcem jest cień MAC All That Glitters - używam go od dłuższego czasu prawie codziennie, świetny kolor!


I have tried and used a lot of great skincare and body care products lately, but I just have to mention those three things - The Body Shop Blueberry Body Butter which saved my skin when it was extremely dry and sensitive, Lush Santa's Lip Scrub which smells and tastes like coke, and Burt's Bees Lip Balm which kept my lips smooth and moisturized when it was freezing cold outside.

Wypróbowałam i używałam ostatnio wielu ciekawych produktów do pielęgnacji twarzy i ciała, ale muszę wspomnieć o tych trzech rzeczach - The Body Shop jagodowe masło do ciała, która uratowało moją skórę, kiedy ta była niesamowicie sucha i wrażliwa, scrub do ust Lush Santa's, który pachnie i smakuje jak cola i balsam do ust Burt's Bees, który dbał o moje usta, nawilżał i wygładzał je kiedy na dworze było zimno i wietrznie.


And then my winter nail polish - I wore China Glaze Ruby Pumps during Christmas, it's the most gorgeous, opaque ruby glitter. Lovely Snow Dust sand polish was probably the most popular polish of the past months and it deserves all the hype, it's great. I showed you my accent nails with the gold and silver polish and then the white one layered over my other favourite, nude Bell Fashion Colour in 810. I also discovered Essie Cashmere Bathrobe and I fell in love with that shade, it can be elegant and sophisticated but also very casual, very unique.

I na koniec moje ulubione zimowe lakiery - China Glaze Ruby Pumps był moim świątecznym lakierem, to cudowny, kryjący rubinowy brokat. Seria Lovely Snow Dust to chyba najpopularniejsze lakiery ostatnich miesięcy i zdecydowanie zasługują na całą swoją sławę, są świetne. Pokazałam Wam złoty i srebrny lakier jako akcenty, a biały na moim innym ulunbieńcu, Bell Fashion Colour nr 810. Odkryłam też Essie Cashmere Bathrobe i zakochałam się w tym odcieniu, jest bardzo wyjątkowy - jest elegancki i wyrafinowany a jednocześnie bardzo odpowiedni na co dzień.

Jeśli chcecie dodać mojego bloga do obserwowanych możecie to zrobić klikając TUTAJ, bo niestety gadżet obserwatorów nie działa na mojej stronie. Możecie mnie też znaleźć na instagramie (marchefka) :)

Spring is in the air!


I have a post about my winter favourites ready and I wanted to publish it today, but somehow I don't want to think about cold, snow and grey sky when the sun is shining like crazy and all I can focus on is our balcony, what flowers to plant there and what table and chairs to buy to create a cozy space for lazy breakfasts.

Miałam na dzisiaj przygotowany post dotyczący moich zimowych ulubieńców, ale jakoś nie mam ochoty myśleć o chłodzie, śniegu i szarym niebie kiedy za oknem słońce świeci jak szalone a ja mogę się skupić jedynie na tym jakie kwiaty posadzę na balkonie i jakie kupić krzesełka i stolik, żeby stworzyć tam przytulny śniadaniowy kącik.


I've been enjoying fresh strawberries and whole wheat pancakes (I modified this recipe a bit), long walks and noticing all the little buds here and there. I've been exercising for a while now and I like my new routine. And H.'s mom is coming from Istanbul in 2 weeks so that should be a lot of fun (and a lot of delicious Turkish food!).

Cieszą mnie świeże truskawki i pełnoziarniste placuszki (trochę zmodyfikowałam ten przepis), długie spacery w parku i wyszukiwanie malutkich pączków na krzakach i drzewach. Poza tym zaczęłam jakiś czas temu ćwiczyć i bardzo mi się podoba mój nowy rozkład dnia. Do tego za dwa tygodnie przylatuje do nas mama H. i zapowiada się sporo fajnych chwil (i sporo pysznego, tureckiego jedzenia przemyconego w walizce!).


I have also gone crazy about spring nail polish colours and I have to limit myself quite a lot, because I want half of Essie's display! There are still some shades on my spring list (like Mint Candy Apple or Cute as a Button), I am slowly growing my Essie collection.

Oszalałam też na punkcie wiosennych odcieni lakierów do paznokci i muszę się mocno pilnować, bo marzy mi się połowa wystawki Essie! Są jeszcze odcienie, które na pewno niedługo do mnie trafią (np. Mint Candy Apple albo Cute as a Button), powoli powiększam swoją kolekcję Essie.


How about you? Are you just as crazy about spring, flowers, birds, blue sky and pink nail polish? :) What's the weather like where you live?

A jak tam Wasze nastroje? Czy Wy też korzystacie z wiosny i cieszycie się na kwiatki, ptaszki, niebieskie niebo i różowy lakier do paznokci? Jaka u Was pogoda?

Jeśli chcecie dodać mojego bloga do obserwowanych możecie to zrobić klikając TUTAJ, bo niestety gadżet obserwatorów nie działa na mojej stronie. Możecie mnie też znaleźć na instagramie :)

NOTD: Essie - Watermelon


If I had to choose my favourite nail polish shades without any doubt I would pick grey and blue shades and those dark, almost black colours. I think those shades are very "me". Generally I am not a fan of red and pink nails but when the weather gets warmer I gravitate towards those shades like crazy and once I am in a pink or pastel mood there is no going back. The first spring and summer shade I bought this year was Essie Watermelon, described as a "juicy red polish". Before I googled it I thought it was just a dark pink, but I guess it may as well be a pinkish red. Anyway - it's great!

Gdybym miała wybrać ulubione odcienie lakierów do paznokci bez wahania wybrałabym wszystkie szare i niebieskie oraz ciemne, prawie czarne kolory. To takie "moje" kolory. Generalnie nie jestem fanką czerwonych i różowych paznokci, ale kiedy robi się cieplej coś mnie ciągnie do tego typu lakierów i kiedy wpadnę w różowy albo pastelowy szał nie ma odwrotu! Moim pierwszym wiosenno-letnim lakierowym zakupem był w tym roku Essie Watermelon, opisywany jako "soczyście czerwony". Przed szybkim googlowaniem myślałam, że to po prostu ciemny róż, ale myślę, że kolor równie dobrze można określić mianem różowawej czerwieni. Tak czy inaczej - kolor jest świetny!



The problem I have with some of the more summery shades is that sometimes I have to wait until I have a bit of a tan to wear them, otherwise they just clash with my skintone and make my hands look dead or at least very unhealthy and grey. I don't have to wait for a tan to wear Watermelon, it looks great with pale skin and I bet it will look amazing in the summer too. It is on a cool side, but the blue tones are not very obvious, it's very well balanced and because of that I think it will work for most skintones. The shade is almost neon, it's very vibrant and bright, juicy and fresh. I think that's why I like it so much - it's not your usual red, depending on the light it can go from a raspberry shade to almost neon coral.

Z wieloma letnimi kolorami mam ten problem, że muszę czekać na odrobinę opalenizny, żeby moje dłonie nie wyglądały trupio albo po prostu niezdrowo i szaro, część tego typu odcieni po prostu gryzie się z moimi bladymi dłońmi. W przypadku Watermelon nie muszę na nic czekać, ten lakier sprawdza się w przypadku bladej skóry a jestem przekonana, że latem przy ciemniejszej karnacji będzie równie świetny. Lakier jest raczej w chłodnej tonacji, ale niebieskie tony nie są w tym przypadku bardzo wyraźne, myślę, że to świetnie wyważony odcień i dlatego powinien się sprawdzić u osób z różnymi kolorami skóry. Kolor to moim zdaniem już prawie neon, jest tak soczysty i żywy, jaskrawy i świeży. Myślę, że dlatego tak go polubiłam - to nie jest przeciętna czerwień, w zależności od światła zmienia się od słodkiej maliny prawie do neonowego koralu. 




Application is great - I think many people would be satisfied with just one coat, I applied two just to make sure the colour is totally opaque. It dries very quickly and lasts on my nails for at least 6 days without any chips.

Aplikacja jest łatwa i przyjemna - myślę, że wielu osobom wystarczyłaby jedna warstwa, ja nałożyłam dwie tylko po to, żeby mieć pewność, że nie będę miała żadnych prześwitów. Lakier wysycha niesamowicie szybko i na moich paznokciach utrzymuje się co najmniej 6 dni.



Jeśli chcecie dodać mojego bloga do obserwowanych możecie to zrobić klikając TUTAJ, bo niestety gadżet obserwatorów nie działa na mojej stronie. Możecie mnie też znaleźć na instagramie :)

Winter 2013/14 in Pictures


Spring is just around the corner, so I thought I would share with you some of my favourite pictures from the past 3 months. Winter's been filled with friends, cooking, baking, long walks, lazy evenings and watching crazy TV series. It's been good but I am ready for spring!

Nadchodzi wiosna, wiec pomyślałam, że podzielę się z Wami paroma ulubionymi fotkami z ostatnich trzech miesięcy. Moja zima wypełniona była znajomymi, gotowaniem, pieczeniem, długimi spacerami, leniwymi wieczorami i oglądaniem szalonych seriali. Było przyjemnie, ale jestem gotowa na wiosnę!















Jeśli chcecie dodać mojego bloga do obserwowanych możecie to zrobić klikając TUTAJ, bo niestety gadżet obserwatorów nie działa na mojej stronie. Możecie mnie też znaleźć na instagramie :)

Travel Essentials - Weekend Getaway


Last Friday we went to Cracow to visit our friends and do some sightseeing. I originally wanted to post this on Friday, but I ran out of time - packing and preparing sandwiches for the road takes more time than I anticipated! But anyway - these are the things I took with me for the weekend away from home.

W zeszły piątek pojechaliśmy do Krakowa odwiedzić naszych znajomych i trochę pozwiedzać miasto (aż wstyd, że nigdy wcześniej tego nie zrobiłam!). Chciałam ten post opublikować w piątek, ale okazało się, że pakowanie i szykowanie kanapek na drogę zajmuje więcej czasu niż zakładałam. Z opóźnieniem, ale prezentuję Wam rzeczy, które wylądowały w naszej małej, weekendowej walizce.


This is what was in my make-up bag: powder (Rimmel Stay Matte), blush (Catrice Love&Peach), mascara (Max Factor 2000 Calories), liquid liner (Miss Sporty), eye pencil (Essence), eyeshadow primer (Artdeco), universal and easy to wear eyeshadow (MAC All That Glitters) and a lipstick (Revlon Lip Butter in Berry Smoothie). I didn't feel like I needed anything else, the make-up was simple, but quick and easy to do. The only thing I didn't use was the eye pencil.

Oto co trafiło do mojej kosmetycznki: puder (Rimmel Stay Matte), róż (Catrice Love&Peach), tusz do rzęs (Max Factor 2000 Calories), eyeliner w płynie (Miss Sporty), kredka do oczu (Essence), baza do cieni (Artdeco), uniwersalny i łatwy w obsłudze cień (MAC All That Glitters) i szminko-balsam (Revlon Lip Butter Berry Smoothie). W żadnym momencie nie czułam, że potrzebuję czegokolwiek więcej, makijaż był prosty, ale szybki i łatwy do wykonania. Jedyną rzeczą, której ostatecznie nie użyłam była kredka do oczu.


We were staying at my friends' house, so I didn't have to pack any shampoo, conditioner or body wash, I ended up taking a moisturized that works both for day and night (Sylveco light cream with sea-buckthorn), an eye cream (Dermedic Hydrain3), whatever was left of my body butter (The Body Shop Honeymania), my perfume (Yves Rocher, Vanilla), hand sanitizer (The Body Shop), a bit of micellar water in a small bottle (Garnier) and a small dry shampoo bottle (Batiste Original). I used every single thing and again I didn't feel like anything was missing.

Spaliśmy w domu naszych znajomych, dlatego nie musiałam pakować rzeczy takich jak szmpon, odżywka czy żel pod prysznic. Ostatecznie wzięłam krem, który sprawdza się w ciągu dnia i na noc (Sylveco, Lekki krem rokitnikowy), krem pod oczy (Dermedic Hydrain3), resztkę masła do ciała (The Body Shop, Honeymania), perfumy (Yves Rocher, wanilia), żel antybakteryjny (The Body Shop), trochę płynu micelarnego w małej buteleczce (Garnier) i mały suchy szampon (Batiste, Original). Każda rzecz została użyta i znowu nie miałam wrażenia, że czegoś mi brakuje.


As for the tools I had a wide tooth comb for wet hair (The Body Shop), a Tangle Teezer and three brushes - powder (the crazy no-name flower), blush and eyeshadows (Eco Tools). I obviously packed toothbrushes and some cotton pads too. I tend to overpack, so I am really happy that I managed to pack quite light this time. What do you pack for weekend getaways? Do you take a lot of things or do you keep it simple?

Do walizki trafił też drewniany grzebień do rozczesywania mokrych włosów (The Body Shop), Tangle Teezer i trzy pędzle - do pudru (szalony kwiatek no-name), do różu i do cieni (Eco Tools). Oczywiście spakowałam też szczoteczki do zębów i kilka płatków kosmetycznych. Zwykle pakuję o wiele więcej rzeczy, niż potem wykorzystuję, dlatego cieszę się, że tym razem udało mi się zabrać tylko tyle rzeczy. Co Wy zabieracie ze sobą na tego typu wypady? Pakujecie cały swój dobytek czy zabieracie tylko kilka rzeczy?

Jeśli chcecie dodać mojego bloga do obserwowanych możecie to zrobić klikając TUTAJ, bo niestety gadżet obserwatorów nie działa na mojej stronie. Możecie mnie też znaleźć na instagramie :)