Every now and then the beauty world goes crazy about certain products - lip laquers, scented nail polish, glittery bath bombs, brow pencils. The list is endless. Beauty addicts have been raving about various cleansing balms for a while now and being a huge skincare fan I really wanted to try them. I asked for a sample of Ultrabland from Lush (that was the only cleansing balm available to me at the time) and I was disappointed - the smell was horrible and it worked just as well as the oils I was using to remove make up for years now but it was crazy expensive. I decided to check the ingredients of the most popular cleansing balms, such as Emma Hardie Moringa Cleansing Balm, and I figured I could do something similar myself.
Od czasu do czasu urodowy światek szaleje na punkcie określonych produktów - lakiery do ust, pachnące lakiery do paznokci, brokatowe bomby do kąpieli, ołówki do brwi. Lista nie ma końca. Od dłuższego czasu czytałam na różnych stronach zachwyty na temat gęstych "balsamów" do oczyszczania twarzy i jako ogromna fanka dbania o skórę twarzy bardzo chciałam coś takiego wypróbować. W Lushu poprosiłam o próbkę Ultrabland (tylko to było wtedy w moim zasięgu) i byłam niesamowicie rozczarowana - zapach był okropny, efekty dokładnie takie same jak po użyciu zwykłych olejków, którymi od lat usuwam makijaż, a cena powalała. Postanowiłam poszperać w internecie i znaleźć składy najpopularniejszych tego typu balsamów, między innymi słynnego Moringa Cleansing Balm Emmy Hardie, i stwierdziłam, że mogę spróbować zrobić coś podobnego w domu.
I ordered all the ingredients online - beeswax, glycerin, lanolin, shea butter, organic castor oil, lavender and rosemary oil and some almond oil. I grabbed two bowls, and empty pot (I used an empty black Lush pot) and a kitchen scale just to make sure that the proportions of the ingredients are more or less ok. I started by melting a bit of beeswax, lanolin and shea butter over a hot water-bath.
Zamówiłam wszystkie składniki z sieci (sklep Zrób Sobie Krem) - wosk pszczeli, roślinna gliceryna, lanolina, masło shea, organiczny olejek rycynowy, olejki z rozmarynu i z lawendy i trochę oleju ze słodkich migdałów. Wyjęłam dwie miseczki, pusty pojemnik (użyłam czarnego pojemniczka z Lusha) i wagę kuchenną, żeby upewniać się, że proporcje składników są mniej więcej takie jakie być powinny. Zaczęłam od rozpuszczenia części wosku pszczelego, lanoliny i masła shea w kąpieli wodnej.
Then I added the glycerin, castor oil and almond oil. This is what it looked like afterwards:
Później dodałam glicerynę, olejek rycynowy i olej ze słodkich migdałów. Tak to wyglądało:
At the very end I added the essential oils. It turned out the balm was very hard so I heated it up again and added my favourite Alterra orange and birch oil. I didn't stick to any specific recipe - I just knew that if I want my balm to be thick and hard I will have to add more beeswax and if I want it soft and smooth I need more oils, I was just playing with it and I have no idea how many grams of what went into the mix in the end, I'm sorry! I just didn't want it all to weight more than 100g because that's how much I could fit into my Lush pot.
Na samym końcu dodałam olejki eteryczne. Balsam wyszedł za twardy, więc podgrzałam go jeszcze raz i dodałam mojego ulubionego olejku z Alterry - Pomarańcza i Brzoza. Nie trzymałam się ściśle żadnego przepisu, wiedziałam po prostu, że do tego, żeby uzyskać twardy, zbity balsam będę musiała użyć więcej wosku, a jeśli będę chciała mieć bardziej miękki, delikatny produkt będzie trzeba dolać płynnych olejków, bawiłam się tym i eksperymentowałam i nie mam pojęcia ile gramów czego ostatecznie trafiło do miseczki, przepraszam! Trzymałam się tylko tego, żeby całość nie ważyła więcej niż 100 g, bo tyle mógł pomieścić mój pojemniczek z Lusha.
In the end it was perfect - the balm melts when it touches the skin, it feels very luxurious, it smells great (orange, lavender and rosemary, my favourite scents) and it removes make up very quickly. I have been using it for over two months now, I apply it to dry skin and then remove it with damp microfiber cloths (I use one cloth once and then wash it with the rest of the laundry) and my skin hasn't been that clear and soft and radiant in a while.
I wtedy był po prostu idealny - balsam topi się w kontakcie ze skórą, ma cudowną konsystancję i świetny zapach (pomarańcza, lawenda i rozmaryn, uwielbiam!), do tego szybko rozpuszcza każdy makijaż. Balsamu używam od ponad dwóch miesięcy, nakładam go na suchą twarz i zmywam go wilgotnymi ściereczkami z mikrofibry (jedna ściereczka na jedno mycie, potem trafia do prania) i moja twarz już dawno nie była tak oczyszczona, miękka i promienna.
I am really happy with my little experiment. I paid around 10 euros for the ingredients, but I haven't used up everything yet, I think I still have enough to make a second batch. I will definitely make it again, probably trying some different oils and scents. And I am sure it would make a great present too!
Jestem bardzo zadowolona ze swojego małego eksperymentu. Za składniki zapłaciłam około 40zł, ale nie zużyłam wszystkiego, wydaje mi się, że wszystkiego wystarczy mi na jeszcze jedną porcję. Na pewno zrobię taki balsam ponownie, prawdopodobnie pobawię się z innymi olejkami i zapachami. I jestem pewna, że taki balsam byłby też świetnym prezentem!
Have you ever tried any cleansing balms? What do you think about them?
Próbowałyście kiedyś tego typu balsamów? Co o nich sądzicie?
Jeśli chcecie dodać mojego bloga do obserwowanych możecie to zrobić klikając TUTAJ, bo niestety gadżet obserwatorów jakimś cudem nie działa na mojej stronie.
Nie uzywalam takich balsamow, ale na pewno bym sama go nie zrobila, wole gotowce.
ReplyDeletegdybym miała gdzieś w okolicy łatwo dostępny gotowiec to też na pewno bym go wybrała :)) ale może dobrze się stało, że niczego nie znalazłam? kręcenie własnych rzeczy okazało się być niezłą frajdą :)))
DeleteNa pewno bardzo fajny ten balsamik stworzyłaś. Ja raczej idę na łatwiznę i wybieram gotowe kosmetyki, czasami w domu zrobię sobie jakiś peeling cukrowy z kawą :)
ReplyDeleteja do tej pory nawet peelingu sobie nie robiłam! to była moja pierwsza przygoda z robieniem kosmetyków, ale chętnie niedługo zrobię coś nowego :) też generalnie sięgam po gotowce, ale do żadnego nie mogłam dotrzeć, stąd pomysł na małe DIY ;)))
DeleteSuper wpis, w tym miesiącu nastawiam się na swoje pierwsze zamówienie półproduktów właśnie z zróbsobiekrem i kolorówka.com. Przyda mi się Twoja instrukcja obsługi, dodam sobie Twojego bloga do obserwowanych- mam nadzieję, że pojawi się wiecej przepisów, bo zbieram pulę (;
ReplyDeleteNa razie bazuję na gotowcach, ale jako alchemik mam dość- sama będę sobie mieszać (i mogę się pożegnać z oszczędnościami xD).
a masz jakieś pomysły na to, co chcesz kręcić? bo ja też szukam inspiracji ;))) mam ochotę na jakiś balsam do ciała, ale pewnie dopiero za jakiś czas :)
Deletewow, świetny balsam! nigdy sama nie robiłam i pewnie nie zrobię, bo jestem za leniwa :) ale przynajmniej wiesz co nakładasz na siebie!
ReplyDeleteto jest świetna sprawa - wrzucać do kosmetyków dokładnie to, co chce się potem mieć na twarzy :)))
DeleteJa bardzo lubię myć twarz olejkami i zazwyczaj sama robię olejki myjące, ale o czymś takim w formie balsamu jeszcze nie słyszałam. Mam w domu nawet wszystkie składniki.
ReplyDeletepolecam, balsam jest o tyle fajniejszy od olejków, że nie kapie mi z rąk i nie spływa z twarzy :) a działa bardzo podobnie, mam wrażenie, że trochę bardziej nawilża twarz :) jakie robisz olejki myjące?
DeletePiękne < 3 Aż nie mogę się napatrzeć hihi ; *
ReplyDeleteZapraszam w wolnej chwili do siebie : http://spelniaj-swoje-marzenia.blogspot.com/ Obserwuję ♥ Pozdrawiam ; *
Jeszcze nie odważyłam się ukręcić własnych kosmetyków ..
ReplyDeleteA gliceryna z lanoliną i woskiem połączyły się bez problemu, bo na stronie ZSK jest napisane, że gliceryna i lanolina nie rozpuszczają się w tłuszczach. A jak z konserwanstem, bez tego kosmetym chyba długo nie wytrzyma?
ReplyDeleteto dobrze się stało, że nie wiedziałam że coś ma się nie rozpuścić ;) jak widzisz wszystko się ładnie połączyło, nie ma rozwarstwień ani żadnych grudek :) balsamu używam od grudnia i zostało mi ok. 1/3, może 1/4 opakowania, więc nie jest to coś, co miało mi służyć przez lata - jeśli tylko coś się zacznie z kremem dziać, zacznie inaczej pachnieć, rozwarstwi się albo zmieni konsystencję to natychmiast przestanę go używać, teraz zachowuje się i wygląda dokładnie tak jak pierwszego dnia :)
ReplyDeleteWow, ale zdolniacha z Ciebie:) Ja chyba bym nie potrafiła.
ReplyDeleteAle bardzo ładnie to wygląda, sam 'dizajn' przyciąga :)
ojej, dzięki :) ale to naprawdę było bardzo proste do zrobienia a efekt jest dokładnie taki jakiego oczekiwałam :) zachęca do dalszych eksperymentów :)
DeleteJeśli lubisz się w ten sposób bawić, gorąco polecam przepis Czarszki na taki balsam myjący. Dodaje fajniejszych dla skóry składników (np. wosk pszczeli w jej wydaniu to masło kakaowe i shea), do tego wymierzone przez nią proporcje można kupić na Calaya.pl w zestawie :)
ReplyDeleteMuszę sobie sama ukręcić, jak tylko wykończę swoją mieszankę ocm :)
o, dzięki! zbieram się do tego, żeby ukręcić kolejną partię, muszę się w końcu zmobilizować ;)
Delete