Fitomed - Moisturizer


Quite a long time ago I realized that it's almost impossible to find a simple moisturizer, they all promise to perform miracles, rewind time, they contain a lot of "special" and "unique" ingredients and reading their labels is like reading a good sci-fi novel. And most of the time what I want is a simple moisturizer, possibly without mineral oil and lots of chemicals. I have found my favourite brand and line of very simple, natural creams, but they are available only in two little shops in my city, and often those shops are out of stock, so when they didn't have my favourite cream I asked if there is anything else they could suggest. That's how I found this little gem.

Jakiś czas temu uświadomiłam sobie, że prawie niemożliwe jest znalezienie zwykłego kremu nawilżającego, wszystkie obiecują cuda, cofanie czasu, zawierają mnóstwo "specjalnych" i "wyjątkowych" składników, a czytanie etykiet to prawie jak lektura dobrej książki z działu fantastyka. A ja zwykle chciałabym mieć po prostu zwykły krem, najlepiej bez parafiny i miliona chemicznych dodatków. Mam już swoją ulubioną firmę i linię prostych, naturalnych kremów, ale w moim mieście można je znaleźć tylko w dwóch małych sklepach i często zdarza się, że kończą im się zapasy, więc kiedy okazało się, że nie ma mojego ulubionego Lekkiego Kremu Brzozowego Sylveco spytałam czy jest coś podobnego, co sprawdziłoby się na mojej skórze. I tak oto znalazłam to małe cudo - Krem Nawilżający Fitomed.


The name and packaging could not be simpler - it's called a Traditional Moisturizing Cream and comes in this white pot with an orange label (not the prettiest thing in the world, I admit). I checked their website and it looks like it hasn't changed in 10 years as well, but it doesn't really matter. The cream itself is amazing.

Nazwa i opakowanie są najprostsze z prostych - Krem Nawilżający Tradycyjny znajduje się w białym, plastikowym słoiczku z pomarańczową etykietą (nie jest najpiękniejszy), ich strona internetowa też sprawia wrażenie stworzonej kilka ładnych lat temu, ale wszystko to tak naprawdę nie ma znaczenia, bo krem sam w sobie jest cudowny.


The ingredients are very simple, among other things it contains orange flower water, ginger extract, macadamia oil, d-panthenol, the sodium salt of hyaluronic acid, geranium oil and sea buckthorn oil. It contains 20% of natural oils in total and because of that it is very moisturizing and nourishing. It's not mattifying at all, but it sinks right into my skin, there is no oily layer whatsoever, but it's not mat either. I wanted to use it during the day, but the weather is still very warm and sunny and it's just a bit too rich as a day crem so I use it at night, but once there is snow and the temperature drops it will be perfect. The cream has a mild orange tint to it (sea buckthorn oil!) but it's invisible on the skin. It was supposed smell like oranges but I think it has more of a rosy scent, very pleasant. What makes this cream better is the price - it's one of the cheapest creams on the market! It doesn't contain strong preservatives and because of that it has to be used up within 3 months. It's natural, my skin loves it, it moisturizes and nourishes, it's local and cheap - what else could I ask for?

Skład jest bardzo prosty, w kremie jest między innymi woda z kwiatu pomarańczy, wyciąg z imbiru, olej makadamia, d-pantenol, sól kwasu hialuronowego, olejek geranium i olej rokitnikowy. W składzie jest w sumie 20% naturalnych olejków i dzięki temu krem jest bardzo nawilżający i odżywczy. Nie jest matujący (takie info jest na stronie producenta), ale natychmiast się wchłania i nie zostawia na skórze tłustej warstwy, nie jest to jednak pełen mat. Chciałam używać tego kremu na dzień, ale jest odrobinę zbyt bogaty dla mojej skóry w tę słoneczną i ciepłą pogodę, ale myślę, że kiedy tylko spadnie temperatura i pojawi się śnieg krem będzie w sam raz. Pomarańczowy odcień kremu (rokitnik!) jest zupełnie niewidoczny na skórze, a lekki różany zapach jest bardzo przyjemny (wg strony miał być pomarańczowy, ale nie jest). Cena sprawia, że krem jest jeszcze bardziej fantastyczny - zapłaciłam za niego 14zł. W składzie nie ma mocnych konserwantów, dlatego krem trzeba zużyć w ciągu 3 miesięcy. Krem jest naturalny, moja skóra go uwielbia, jest nawilżający i odżywia, jest polski i tani - czego chcieć więcej?

4 comments:

  1. Nie spotkałam się wcześniej z tym kremem. Miałam jedynie maseczkę-peeling K+K też z krótkim terminem przydatności i niestety część kosmetyku się zmarnowała. Nie byłam w stanie tego zużyć.

    ReplyDelete
  2. ja w sumie bardzo lubię kosmetyki z krótkim terminem przydatności, jakoś mnie to mobilizuje do tego, żeby ich używać :)

    ReplyDelete
  3. Nie znam kosmetyków tej marki ale nie są drogie więc może znajdę coś dla siebie :)

    ReplyDelete
  4. Z fitomedu używam żelu do mycia twarzy do cery tłustej i trądzikowej, ten krem wydaje się być ciekawy a szczególnie na noc, teraz gdy moja buzia stała się coraz mniej problematyczna być może skusze się na zakup. Żel do mycia twarzy jest moim ulubieńcem i polecam;) Mam też ochotę na tonik z tej serii.

    ReplyDelete