Glorified Trash - Mid-May Empties!


It's that time of the month again - let me show you my trash!

To znów ten magiczny czas w miesiącu - pozwólcie, że pokażę Wam rzeczy, które w tym miesiącu trafiają u mnie do kosza!


Let's start with some hair products - most of them were in my emtpties before. My recent favourite - Green Pharmacy Nettle shampoo and all time favourites - Alterra shampoo and conditioner. I also tried a new Kallos hair mask with silk. I like it a lot, much more than some other Kallos masks I have tried before (Jasmine and Latte) - it's very nourishing and leaves my hair soft and glossy. I have already repurchased it.

Zacznijmy od produktów do pielęgnacji włosów - większość z nich już się wcześniej pojawiła w denkach. Mój bieżący ulubieniec - szampon Green Pharmacy z pokrzywą, oraz ulubieńcy wszechczasów - szampon i odżywka Alterra z granatem. Wypróbowałam też nową maskę Kallos z jedwabiem. Bardzo mi się podoba, lubię ją nawet bardziej niż inne maski tej firmy, których używałam wcześniej (Jasmine i Latte) - świetnie odżywia i sprawia, że moje włosy są miękkie i lśniące. Mam już w łazience kolejny słoiczek.



Face products - I reviewed this micellar water from Tołpa a long time ago and I wasn't a fan, but then I saw this huge bottle on an offer and I thought I would give it another try. It's still not my favourite product, I think I won't buy it again. Alverde face wash - decent, but it's not amazing. I was really happy to see this one go - Dead Sea Treatment Aloe Vera Night Cream from Spa Cosmetics was not a bad cream, but the smell was slowly giving me a headache. And then another pot of Angels on Bare Skin by Lush. I gave half of it to my friend, that's why I used it up so quickly (and I already miss it!).

Przejdźmy do pielęgnacji twarzy - recenzję tego płynu micelarnego Tołpy napisałam już dawno temu, nie byłam jego wielką fanką, ale znalazłam tę ogromną butelkę w promocji, postanowiłam więc dać Tołpie kolejną szansę. Nadal nie jest to mój ulubiony tego typu produkt, pewnie już go nie kupię. Żel/krem do mycia twarzy Alverde - przyzwoity, ale nie podbił mojego serca. Bardzo ucieszyłam się, że do denka trafił w końcu krem Dead Sea Treatment Aloe Vera Night Cream firmy Spa Cosmetics. To nie jest zły produkt, ale zapach powoli zaczął mnie przyprawiać o ból głowy. No i kolejny słoiczek Angels on Bare Skin Lusha. Oddałam połowę mojej przyjaciółce, dlatego tak szybko go zużyłam (i już za nim tęsknię!).


And lastly all the other bits - amazing Batiste Cherry dry shampoo, I like it a lot, but I can't wait to try some other scents. My absolutely favourite nail polish remover by Isana, nice smelling shower gel by the same brand in Violet Passion - it has a fresh scent, a nice mix of flowers and fruits. Next in line is a very disappointing product, a Pomegranate mineral deodorant by Crystal - the smell was insipid and it didn't work for me at all. I like natural deodorants, but this one was a total miss. And then a very nicely smelling "Greek" bath bomb by Organique - I love the smell (sweet grapes!), but it left an oily film on my skin - fortunately it was easy to wash off. I am throwing away a lot of mediocre products this month, I am glad to see them go.

Na koniec porcja różności - świetny suchy szampon Batiste w wersji Cherry, bardzo się z nim polubiłam, ale chętnie wypróbuję inne wersje zapachowe. Mój ukochany zmywacz do paznokci Isany i całkiem przyjemny żel pod prysznic z tej samej firmy o zapachu Violet Passion - fajna, świeży zapach, przyjemny miks owocowych i kwiatowych nut. Następny w kolejce jest bardzo rozczarowujący produkt, mineralny dezodorant Crystal o zapachu granatów - moim zdaniem zapach był mdły, a sam dezodorant w ogóle na mojej skórze nie działał. Lubię naturalne dezodoranty, ale ten był totalnym niewypałem. Na koniec przyjemnie pachnąca "grecka" kula do kąpieli od Organique - uwielbiam ten zapach (słodkie winogrona!), ale pozostawiła na mojej skórze tłusty film, na szczęście łatwo dało się go zmyć. W tym miesiącu wywalam wielu przeciętniaków, cieszę się, że się ich w końcu pozbywam.




Jeśli chcecie dodać mojego bloga do obserwowanych możecie to zrobić klikając TUTAJ, bo niestety gadżet obserwatorów nie działa na mojej stronie. Możecie mnie też znaleźć na instagramie :)

17 comments:

  1. Ooo :D w moim denku też się pojawi szampon z Alterry oraz czyścik z Lusha. Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  2. Kallos Latte bardzo przypadł mi do gustu, ciekawa jestem więc jakby sprawdziłą się maska z jedwabiem. Gratuluję denka :)

    ReplyDelete
  3. Bardzo fajne denko - jakościowo mi pasuje:) Odżywkę z alterry i angelsa uwielbiam:D

    miłego weekendu!

    ReplyDelete
  4. Bardzo lubię całą serię Alterry z aloesem i granatem :) Pozdrawiam :)

    ReplyDelete
  5. Szampon i odżywkę z Alterry też lubię, podobnie jak suche szampony Batiste. Wersji Cherry jeszcze nie miałam, ale jak zużyję bieżącą Wild, to się w nią zaopatrzę ;)

    ReplyDelete
  6. Gratuluję zużyć :) mój ulubiony Batiste :)

    ReplyDelete
  7. Fajowe śmieciochy :)
    pamiętam, że zastanawiałam się nad tymi deo crystal - będę wiedzieć, żeby trzymać się z daleka;)
    Grecka kula ma cudny zapach..trzymam go w szufladzie :))

    ReplyDelete
    Replies
    1. teraz kupiłam Crystal w kulce (lawendowy) i moim zdaniem sprawdza się o wiele lepiej :)

      Delete
  8. U mnie też ten dezodorant się nie spisał:/

    ReplyDelete
    Replies
    1. wygląda na to, że to taki crystalowy bubel, a szkoda... ale mam teraz crystal w kulce i jest fajniejszy :)

      Delete
  9. Nie jestem fanką tołpy, ale maskę z kallosa chętnie wypróbuję. Cena z tego co mi się wydaje jest przystępna :) najwyżej oddam ją współlokatorce :)

    ReplyDelete
  10. Mam wersje waniliowa z Kallosa, ale podobno Latte jest lepsza ;) szampony Batiste uwielbiam. Mam wersje te sama, co Ty, ale w kolejce czeka wersja egzotyczna (chociaz juz wiem, ze wole cherry) ;)

    ReplyDelete
  11. Mam obecnie tą wersję żelu z Isany i mnie też się podoba :) Zapach jest bardzo przyjemny ;)

    ReplyDelete
  12. Świetne zużycia! Duet granat+aloes od miesięcy widnieje na mojej liścia zakupowej ;)

    ReplyDelete
  13. oho ja kupiłam ten szampon green pharmacy do włosów suchych z olejkiem arganowym i granatem. fakt, włosy ładne (chociaż nie wiem czy to akurat nie była odżywka keratynowa), ale rozczesanie? MASAKRA.

    ReplyDelete
  14. Szampon z granatem to mój ulubiony ostatnio, tak samo jak nie sięgam już po inny zmywacz niż ten z Isany. Suchy szampon polecam tropikalny, jeśli lubisz zapach kokosowy to na pewno zakochasz się w nim tak jak i ja :) Z Kallosa w tej małej wersji mam teraz Latte i bardzo lubię jej mleczny zapach, mam też ogromne pudło Keratin, ale chyba moje włosy bardziej kochają latte. Z silk mam szampon ale się nie pokochaliśmy niestety :( A jeśli chodzi o Tołpę to mnie też nie przypadła do gustu.

    ReplyDelete
  15. Ładne denko, bardzo lubię takie posty :)
    Obserwuję :)

    ReplyDelete